Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2023

Mol książkowy

 To na pewno nie ja. W dzieciństwie czytali mi rodzice, dziadkowie. Zreszta moje dzieciństwo, dawno temu  przypadało na normalne czasy, gdy książka była jeszcze dla dziecka atrakcyjna. Pamiętam, że przez pierwsze lata mojego życia mieszkałam z rodzicami kątem u dziadków  w bardzo małym pokoju  i pamiętam również , że w tym pokoju miałam swój stolik nocny, w którym były książeczki dla dzieci.  Ilekroć przychodził ktoś znajomy z dzieckiem lub nawet bez to ja chwaliłam się tym moim księgozbiorem, nie zabawkami ale książkami właśnie szczyciłam się najbardziej. Myślę, że książka była dla mnie zawsze w pewien sposób ważna a autor książki był prawdziwym bohaterem, kimś kim od wczesnego dzieciństwa chciałam zostać. Czytałam raczej miernie i nauka sprawiała trudności, nie ,,połykalam " książek tak jak moje koleżanki, w nastoletnim życiu miałam jednak  taki etap, epizod raczej ,  gdy  przeczytałam literaturę młodzieżowa.  Fascynacja Anią z Zielonego Wzgórza nigdy mnie nie opuści, była Małgo

Katarzynka

 Tu nie chodzi o takiego pierniczka oblanego czekolada, chociaż pod koniec adwentu takie właśnie myśli przychodzą do glowy. Do Katowic Murcek można dojechać autobusem i każdy może pójść na cmentarz do murckowskiej parafii. Cmentarz jest niewielki, za kościołem zaraz.  Grób Katarzynki znajdziecie bez problemu,on zawsze zastawiony jest kwiatami i zniczami jakby było Wszystkich Świętych. Katowicka stygmatyczka, Katarzynka zwana  (stygmaty -rany cierpiącego Chrystusa widać nawet na policzkach na zdjęciu nagrobnym) spoczęła tu w 1986r i od tego czasu jej grób jest tłumnie odwiedzany. Zdarza sie , że ktoś urwie kawałek roślinki z grobu i zabierze ze sobą jako amulet , żeby go chronił gdziekolwiek pójdzie. Niedaleko kościoła jest dom , w którym Katarzyna Szymon spędziła wiele lat swojego życia. Osierocona we wczesnym dzieciństwie, doświadczona biedą i niejednokrotnie głodem tułała się po ludziach lecz nie wszędzie dane jej było zaznać spokoju. Wreszcie tu u samotnej wdowy znalazła pokoik na p

Na przystanku

 Siedzę w jakimś barze, fajny nawet ale.... jakie to ma teraz znaczenie? Lekarka biegła mnie nie przyjęła, covid ma, szkoda że jechałam , traciłam pieniądze , czas, zdrowie. W deszczu ,na antybiotyku...ekspertyza przesunie się o miesiąc,cała sprawa może ze dwa lub trzy miesiące nawet potrwa ale jakie to teraz ma znaczenie. Pewnie gdy obawy się potwierdzą to nie tylko umiarkowany stopień dostanę a rentę na całkowitą niezdolność do pracy ale jakie to ma znaczenie? Już to przerabiałam, kiedyś....niedługo będzie już siedem lat. Podobno za drugim razem jest inaczej?nie jest  Podobno człowiek już spokojniejszy?może ,bardziej chyba zniechęcony. Podobno ma już doświadczenie?ma i co z tego? kości powinny boleć ,nie bolą, pragnienie, słabość, anemia, wlosy wypadają. Znów patrzę swoimi oczami zdziwionymi na ten świat, znów słucham cóż mówią. ?nic nie rozumiem.To co że drugi raz?to nic i tak  Pamiętam jak dziś, ona -Kaka nie miała wtedy dwóch lat, teraz ma prawie 9, przecież to i tak za mało o jak

Halo czy to pani ?

 Mama,mama Hani? - Tak, a kto mówi? -Jestem tatą Zosi, koleżanki Hani. Moja żona, była żona dała mi pani numer telefonu. Mam nadzieję , że nie ma pani nic przeciwko. Nasze córki przyjaźnią się od pierwszej klasy, siedzą razem. -Tak tak, znam Zosię, Hania jest bardzo przywiązana do koleżanki, dużo o niej opowiada i chociaż pani już kilka razy przesadziła je to one i tak się przyjaźnią najbardziej. -No właśnie teraz wymyśliły, że Hania przyjdzie do Zosi na noc, więc jeśli nie ma Pani nic przeciwko to zapraszam.  -hm...no to mnie pan zaskoczył. No tak, moja córka jest do tego zdolna, pewnie ma pan jakiegoś zwierzaka? -a tak tak, małego kotka i dużego psa. - a tak ,no to już nie popuszczą...ale wie pan teraz dzień babci, potem ferie, a może by Zosia przyszła do nas po szkole, może i z noclegiem, bo to zawsze bliżej i łatwiej logistycznie niż jazda do odległej dzielnicy innego miasta. -ok, to ja porozmawiam z córką i dam znać.Dziekuje , pozdrawiam. 😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃 -Wi

Zakonnica

 Siostra stoi przy drodze i zatrzymuje okazję , żeby dostać się do klasztoru. Po chwili zatrzymuje się atrakcyjna kobieta i proponuje- ,, podrzucę siostrę!" Tak sobie jadę i zakonnica mówi ,,ładny samochód, pewnie męża?" ,,A nie nie to kochanek kupił." Jadą dalej, po chwili zakonnica zauważa -,,piękny naszyjnik , pewnie mąż podarował?" ,,Nie to drugi kochanek " odpowiada tamta. Zakonnica spogląda do tyłu i widzi tam luksusowe  futro. Mówi wiec- ,,a to, to już pewnie mąż" ,,A nie , nie ,to trzeci kochanek" Zakonnica przyjechała do klasztoru ,siadła w swojej celi i myśli. Po chwili ktoś stuka a tam wybuch. ,,Księże Michale , niech sobie ksiądz w dupę wsadzi te swoje bombonierki!!!!" Taki dowcip na tic tocu znaleziony, córka słyszała przypadkowo i po wysłuchaniu moja 8 latka mówi  ,,no  , wszystko rozumiem ale co to są te bombonierki?" Takich świat Wam życzę , żeby każde dziecko wiedziało co to bombonierka. ********** *********** ********** ***

Mateusz 5

- O dzień dobry Sąsiadeczko ! -Dzień dobry Pani, oby dobry. -Nasza Pani Krysia to już dzisiaj ze spaceru czy ze  sklepu? - Z kościoła wracam , dziś msza za znajomą, tą co tu wcześniej mieszkała przed panią. Zwinęła się kobiecina biedna z tego świata szybko...oh... a jutro nabożeństwo fatimskie będzie. Ładnie ten nasz nowy wikary prowadzi, śpiewa pięknie a i wyspowiadać zdąży wszystkich przed mszą zawsze. -Tak a widziała Pani te dwie-  matka z córką  co tak zawsze po mszy do zakrystii chodzą?no wie pani które? one tu na osiedlu mieszkają ...tam za panią w tym bloku ostatnim. -Tak , tak , znam ...ta córka to nie żyje z mężem, już długo chyba. Ale dziecko ma małe , to z kim nie wiadomo. -Powiem pani , że nie wiem , a dziwne, może ta moja sąsiadka z parteru będzie więcej wiedziała, one tak więcej rozmawiają , z pieskami wychodzą, spacerują razem , zawsze widzę z okna. -A na pielgrzymkę to się już sąsiadka zapisała ?do Lichenia? byłam dwa lata temu, no coś wspaniałego, dobrze zorganizowana

Ibrance

Pierwsza była Olga , to stało się chwilę po jej trzydziestce, za nią poszłam Magda, Marlena, Żaneta, potem wiele wiele innych, wreszcie druga Marlena-mama 6 latka. Ola , prześliczna mama 7 latki odfrunela tak szybko, potem inne a wszystkie piękne , młode  z planami i nadziejami , Aneta zostawiła córeczkę w pierwszej klasie. Justyna chwilę po nakręceniu teledysku. Kasia miała już  uszyta sukienkę na wielkie wyjście i....wyszła aby nigdy już nie wrócić, Ewa czekała na wnuka i zaraz potem....Izabela otoczona rodzina, spokojnie, długo nikt nie wiedział.Beata zdążyła odebrać buty na wesele syna ale odpakować już nie dane jej było, błogosławiła parze mlodej już nie z tego świata. Nauczyłam się z tym żyć, chociaż to dziwne i wydaje się niemożliwe do czasu aż nie odeszła Ania-moja Ania , najbliższa i najbardziej rozumiejąca z Amazonek. Było ciężko, ciągle jest zwłaszcza , że my polskie Amazonki mamy świadomość, że nie musiałoby  wcale tak być, że te istnienia dałoby się uratować, że te dzieci

Chadowe love

 Ładnie pani wygląda, nigdy nie powiedziałabym , że w ogóle pani na coś choruje. Ciuch , makijaż, uśmiech.... (Śmiech)...no tak nie pani pierwsza uległa urokowi dwubiegunowki, biegli psychiatrzy też się złapali na urok CHAD i malowane usta, roztaczanie wokół siebie atmosfery magii i wyjątkowości, poprostu niesamowity potrafi być urok choroby afektywnej dwubiegunowej. A tak nie jest? Czasem tak właśnie jest, ktoś nas pozna w delikatnej zwyżce , gdy możemy wyglądać na ludzi sukcesu , szczęśliwych a przynajmniej dobrze radzących sobie no i rzecz jasna zdrowych.Wtedy cały świat należy do nas , my przekonani o swojej potędze i mocy płyniemy na fali ....a potem gdy mamy doła, gdy faza depresyjna bierze górę, tego zwykle nikt nie zobaczy , bo my potrafimy się kryć. Jak bardzo chory na CHAD potrafi się ukryć  w swojej depresji? Są różne oblicza CHAD, widziałam młodych ludzi na oddziałach psychiatrycznych robiących pod siebie z małym kontaktem ze światem zewnętrznym , to efekt narkotyków przyjm

Kiedys

 Dawno temu nie zgodziłam się na to, żeby nie mieć dzieci. Stało się tak bez względu na opinie lekarzy i innych ludzi. We mnie nie było zgody na tę opcję życiową. Mówili -,,  pogodz się wreszcie z tym, że nigdy nie będziesz miała dziecka, przyjmij to wreszcie do wiadomości, niech to dotrze do ciebie, tak będzie ci lepiej żyć" ale ja wiedziałam lepiej co będzie dla mnie  odpowiedniejsze i dziś myślę , że tylko dlatego, że w mojej głowie nie było przyzwolenia , nie poddałam się, nie dałam sobie wmówić... i za kilka miesięcy pierwsze moje dziecko stanie się dorosłe. Teraz głęboko wierzę w to , że ,, masz to na co godzisz się" jak w słowach piosenki a więc nie godzę się na mieszkanie w bloku z facetem , który nie chce być mężem bo nie jestem zbyt dobra, aby zająć miejsce jego żony. Jedno za co siebie szanuje to umiejętność męskich decyzji czasem i pożegnanie pana zaplanowałam na polowe lutego, do tego czasu ten ktoś ma okazję aby określić się lokalowo wobec mnie. Ma też możliwość

sosnowiecka 2

Jest mi tak ciężko, tak bardzo ciężko. Dopiero wróciłam do kościoła a tu taka tragedia-Basia z trudnością powstrzymuje płacz. Przez to, co dzieje  się w naszej diecezji to nawet rodzina mi się podzieliła bo syn działał z Diakonem a ja lata całe z księdzem pracowałam nie tylko w tej parafii.Tyle inicjatyw, tyle dobra przecież a tu  ...nie potrafię uwierzyć , że ksiądz zabił diakona, nie ten ksiądz. Ksiądz był bardzo spokojnym człowiekiem, opanowanym. Fakt, niedoceniany ani przez proboszcza ani biskupa. Diakonowi powierzano coraz więcej zadań i był bardziej doceniany. Ksiadz to był porządny człowiek, jeden z lepszych kapłanów jakich znam a znam wielu - kontynuje Basia. ,, Wrażliwy, taki oddany wszystkiemu co robił a robił wiele, tylko w naszej diecezji nic nie ma sensu robić ani się starać, dopóki nie zmieni się biskup- naprawdę nie warto a ten to ma plecy no więc pewnie się nie zmieni. Nieraz pisaliśmy , przecież nawet do Watykanu skarga poszła i co?nic!jedno wielkie nic, ten biskup jes

Żabciusia/Pulok na katedrze 13

 Miała około dziesięciu lat i zawsze uśmiechniętą buzię.Ten uśmiech był tak szeroki , że wyrażenie ,,od ucha do ucha"wcale nie byłoby w tym wypadku żadną przesada.Oczy wielkie, włoski brązowe, ścięte na zapałkę. Ogólnie taka wesoła Żabciusia. Wszędzie było jej pełno, a ta mimika,te  bystre spojrzenie zdawało się mówić,, życie chce cię zjeść ,w całości, na kopy i do przejedzenia!" Żabciusia dała się lubić, nawet bardzo. Czesto była tak obecna we wszystkim co się wokół działo, tak zaangażowana we wszystko w czym brała udział , przy czym starała się być tak pomocna, usłużna, że mogło to przybrać formę nieco niebezpieczną. Żabciusia tak na prawdę nie chciała, Żabciusia tak na prawdę nie wiedziała, tak to wyszło Żabciusi, że ta szafka tak poleciała w jej dłoniach, że tak mocno , bo Żabciusia wszystko robiła mocno, na maksa, z uśmiechem , czasem dziką radością. Inaczej nie mogła przecież. Nie byłaby Żabciusia przecież w tej szkole bardzo specjalnej. ********************************

Lubię poniedzialki...

 Ależ ja jestem dziwna. Ja na prawdę kocham poniedziałki. Czemu? Powodów nie brakuje. Czasem, ja to nawet całkiem często miewam taką chęć , żeby porzucić, zostawić , odpuścić już to co było .Tu nie chodzi  o jakieś permanentne poczucie porażki czy nawet niespełnienia ale chęć zamknięcia jednych drzwi , nawet jeśli za nimi było coś pozytywnego , wręcz pięknego to przecież trzeba odejść we właściwym momencie. Trzeba znaleźć ten moment   by pozwolic sobie i pójść w inne dobre, wspaniałe, piękne może lepsze i piękniejsze? Poniedziałek daje mi ten komfort, mogę rozpoczynać nowe, porzucając to co mi nie służy, co już nie jest dla mnie dobre, najlepsze, mogę dać sobie szansę na znalezienie bardziej  wartościowej jakości życia. Jesli mam uwierzyć, że szklanka jest do połowy pełna lub nawet cała pelna to właśnie poniedziałek wydaje się być najwspanialszym momentem na to, jeśli mam doświadczyć  tego , że to nie  róże mają kolce  ale właśnie kolce mają róże to nie znam lepszego dnia na takie odkr

Kiermasz świąteczny.

Od czwartku zakaz wjazdu w tę ulicę! Nie potrafi pani czytać? Do przyszlego wtorku włącznie. Ale ja do szkoły. Pani,  tu przed panią tysiące osób mówiło to samo, od dwóch godzin, od kiedy stoję. Wszyscy mówili , że do szkoły jada... Ale ja tu pracuje, o tu w tej małej szkole, to znaczy niskiej , parterowej, za przejazdem. Ale droga pani z pół tysiąca osób mi tak powiedziało przed panią, to przecież niemożliwe , tyle ludzi to się nawet tam nie zmieści licząc  z ogrodem szkolnym. No to sobie pogadali z okazji kiermaszu , na który dojechać nie dało się autobusem też bo zatrzymywał się  zbyt daleko,odjeżdżał nie z tego przystanku,  z którego miał ...za to wieprzowina szarpana nawet dobra tylko czemu w cenie 32zl od porcji? ********************************************* Były plakaty, zresztą było słychać dźwięki dochodzące z rynku, gwar, muzyka. Starsze dziecko chciało, no więc sprzątanie, obiad, w końcu sobota...mówię wreszcie,, pójdziemy"-w końcu sobota. Niestety gdy ja już dałam się

Czy każdy zostanie zbawiony??

 Poważny temat teologiczny jak na Adwent przystało. Jako teolog w sukience czuje się upoważniona do zabrania głosu w tej sprawie. W obecnych czasach w nauczaniu Kościoła katolickiego obserwuje się pewien rodzaj wychodzenia na przeciw innym wyznaniom, a nawet tzw,, niewierzącym",czyli takim , którzy w koscielnym rozumieniu nie przynależą do żadnej instytucji religijnej, nie deklarują żadnego wyznania. Dialog międzyreligijny oraz pewnego rodzaju akceptacja inności wyznania zdają się być przedmiotem lansowania się kościoła idącego z duchem czasu. Możliwe są śluby miedzywyznaniowe a nawet jednostronne np katoliczki z mężczyzną niewierzącym i odwrotnie. W tym całym moim adwentowym rozważaniu nad zbawieniem, bo Adwent dla katolików ma przecież  kilka   wymiarów ,,czekania" pojawiają się wątpliwości. W Adwencie czekamy na te konkretne święta , pamiątkę Narodzenia Jezusa, czekamy na jego przyjście na końcu czasów już nie jako małego Dzieciątka ale Chrystusa Króla , który zatriumfuje

Miałeś żal?

 Miałem, tak , miałem i to wielki . Do kogo najbardziej? Do Boga ...i do  lekarzy. O co najbardziej? O złą diagnozę, o to że gdyby się postarali to wszystkim trzem tragediom dałoby się zapobiec. Nie musiały umierać ani córki ani żona. W żony przypadku to była ewidentnie zła diagnoza, machnęli ręką na nią, nie wysilili się, pozwolili umrzeć, nie rozpoznali udaru. Gdyby nie pomylili się z diagnoza mogłaby dzisiaj żyć. Dziewczynki....tam było podobnie, każda ciąża rozwijała się prawidłowo, chodziliśmy do znanego, do dobrego lekarza, prywatnie. Poza anemią nic żonie nie dolegało, nigdy nie wymagała hospitalizacji podczas żadnych z tych ciąż. Przy cesarce nagle zapytali kogo ratować? musiałem podjąć decyzję...syn był mały, wybrałem żonę. Dobrze zrobiłeś. A druga córka? Też nic nie wskazywało , że skończy się tak samo, było wszystko ok. Pod koniec ciąży powiedzieli , że jedynym problemem jest to , że może mieć zespół Downa, ale dla nas to było nasze dziecko.Bez względu na wszystko bardzo cie

Książę Parol

 Za takim nickiem na serwisie  randkowym skrywał się Karol z okolic  Częstochowy. 35lat. Wyglad mało charakterystyczny, średnio na jeża można by rzec, taki normalny. Nic szczególnego, ani piękny ani jakoś wyjątkowo brzydki. Wybrał ten zawód bo nie wyobraża sobie nawet, że mógłby robić cokolwiek innego. W niczym innym jakoś sie nie widzę - przyznaje w odpowiedzi na moje pytanie. Chce poznać kobietę , żeby dobrze się bawić, ma być miło ale  bez wchodzenia sobie na wzajem  w życie. Na Snape chata wchodzi, ale to nie starcza, to nie to co żywa kobieta .Jeśli już żywa kobieta to w ciemnym lesie...tego pragnie Karol. Koncert, zimne piwo, od tyłu,w ciemności - najlepiej z nieznajomą. On musi być anonimowy ona też najlepiej żeby taka pozostała. Żadna miłość, żadna przyjaźń, żadna znajomość , żadna relacja, żadna. Karola nie obchodzi kim będzie ta kobieta ,może być profesorem wyższej uczelni albo babcią klozetowa, dla niego nie  ma to znaczenia. Lubi poniżyć, zeszmacić, potrafił do rana pisać o

Mikolaj

Dziecko spogląda na okno...i to cały Mikołaj, tak prosto, łatwo, pięknie , bezpiecznie.  Tak ma być przecież. Dla człowieka dorosłego ten dzień może być okazją do wspomnień, ale też żalu, frustracji. Wstaje o 5rano  , hormon tarczycy w małej białej tabletce przed jedzeniem, szybkie przekrojeniu bułki do pracy. Biorę dwie , jedna na pierwsze , druga na drugie śniadanie. Piesek w tym czerwonym kubraku z białym pomponem wygląda obłędnie, rundka honorową w koło placu zabaw na osiedlu. Ciagle mamy dobry czas, zdążymy. Tylko na co?zdążymy się zestarzeć? umrzeć?zrobić święta, zmęczyć się? Kładę na okno lalkę z fioletowymi włosami do czesania i wychodzę do moich innych dzieci ,u ktorych mam być na8.00 więc do autobusu wsiadam o 6.35. Dzisiaj dostapilam świąteczno-mokolajkowego olśnienia, myślę , że poradziłam sobie z frustracja.To takie proste- przecież jeśli stare panny bezdzietne w mojej pracy mogą przychodzić na godz 10 a te, które mają dzieci na studiach na 13to moja córka może tak po pros

Ckliwa historia

 Ckliwa historia to nie będzie,za to prawdziwa. Chce Wam opowiedzieć historię z mojego życia, taki kawałek, urywek. Miałam awarie w domu i życiu.Na termometrze poniżej zera a moje kaloryferki zimne, leje się, płaczą i sikają jednocześnie.Zabezpieczylam, zgłosiłam ale gdzie tu iść? Mam przyjaciół, partnera-pomyslalam. Czterech najbliższych.Zadzwonilam do każdego z nich, do niektórych poszłam nawet. Byli to ludzie, dla.ktorych przez całe życie nie szczedzilam serca, dobrego słowa, wysiłku.Byli to ludzie,których wielokrotnie gościłam  w swoim domu w gorach i nie tylko tam. Te odwiedziny nie zawsze były komfortowe, bywało że na rzecz gości spałam z dziećmi w jednym  łóżku w poprzek. Brałam pod opiekę  ich dzieci gdy byli w szpitalu, odwiedzałam lecz oni nie mieli czasu mnie odwiedzić, niektórzy nawet nie odbierali telefonów gdy trafiłam  do szpitala , co więcej, posyłali smsy o treści,, nie dzwoń bo i tak nie odbiorę" To wszystko są katolicy, czekający na Boże Narodzenie. Skreslilam i

Kubek kobiety

 Nie musiał wcale, zdziwiła się więc gdy zadzwonił. Tak, zgodziła się, żeby przyjechał po nią do pracy. Były korki gdy wracali, to pomogło im pobyć dłużej razem .Ten podniosły stan podekscytowania w jego obecności , to wyjątkowe uczucie , ten sex wiszący w powietrzu ilekroć byli blisko siebie- znowu to poczuła.  Czuła się wyróżniona i jedyna gdy zajechał na dziedziniec domu, potem gdy wchodzili po schodach na górę.Nie mógł zostać zbyt długo bo korki w godzinach szczytu  i obowiązki ale zdążyli wypić kawę, rozpuszczalną , z mlekiem, bez cukru, taka jaką oboje lubili. Zdążył zerknąć do laptopa, ustawić jej wszystko co potrzebne do konferencji on-line.Te strzępki radości w ciągu dnia, te godziny, nie dłużej, ten czas  gdy miała go tylko dla siebie niezwykle cieszyły ja i zanim minęły już wzbudzały niedosyt, tęsknotę...tak było i tym razem. Cieszyła się więc chwilą , zanim nastał moment w, którym każde z  nich musiało wrócić do swoich obowiązków. Wstał, zanim wyszedł jednak otworzył plecak

673

Śnieg iskrzył  magicznie  gdy wsiadała do taxowki z czerwonym kogutem o numerze bocznym 673. Przystojny facet za kierownicą zerkał na nogi, rajstopy, kwiat we włosach.Staral się zrobić to ukradkiem  ale nie udawało mu się, zauważyła. Gdzie pani jedzie? Na imprezę z pracy...no wie pan,niezbyt chce mi się, ale dla świętego spokoju ,żeby koleżanki nie mówiły ,że jestem dziwna. Tak, rozumiem,znam to,czasem trzeba... Zresztą dziecko u dziadków dzisiaj, wyrwałam się. A to też rozumiem ,mam dwoje , duża różnica wieku, nastolatek i roczniak. Będzie pani wracała ? Tak , za jakieś dwie ,może trzy godziny. Tu jest wizytówka, można dzwonić , jeżdżę przez większość nocy. Gdyby elektryk  był potrzebny to też proszę dzwonić. Chyba już jechałam z panem, dziękuję! Chyba nie ! Nie?czasem jeżdżę, wie pan auta nie mam, prawka też nie. Zapamiętałbym, na pewno. To tu, miłej zabawy . Dziękuję do zobaczenia! Odprowadził ją wzrokiem. Za każdym razem tak odprowadzał swoim pożądliwym spojrzeniem skrywanym za nie

Zadzwonił

 A ona miała wrażenie , że to stary znajomy, że znają się od lat. Rozmawiali tak bez skrępowania, tak naturalnie, tak blisko. Nie mogła uwierzyć , że pochodzi dokładnie z miasta i dzielnicy gdzie on-najwieksza miłość , utraconą...na zawsze a w zasadzie już na nigdy, na wielkie niedoczekanie. Przyjechał w końcu z tej swojej zagranicy , poszli do parku . Mówiła dużo, słuchał. Wylewała żale , słuchał. Płakała, uspokajał. Była rozżalona na niego , tamtego, złego, oszusta, który złamał 💓❤️💓serce i uciekł. Wszystko mu opowiedziała, przy nim mogła być sobą. Oj jak strasznie marudziła , jak mogła się wypłakać. Służył radą bo to mądry człowiek był i dobry i było w nim coś tak niewinnego, czystego, szczerego co ujmowało i było zauważalne pewnie nie tylko dla niej jednej. Miał coś z niego, tamtego, ta wrażliwość, która później może przyjąć postać bezwzględności i zabić. Znała już  to, znała aż za nadto.  Coś jednak odpychało i zarazem ciągnęło ją  do niego . Od tamtego spaceru minęły już chyba