Przejdź do głównej zawartości

Zadzwonił

 A ona miała wrażenie , że to stary znajomy, że znają się od lat.

Rozmawiali tak bez skrępowania, tak naturalnie, tak blisko.

Nie mogła uwierzyć , że pochodzi dokładnie z miasta i dzielnicy gdzie on-najwieksza miłość , utraconą...na zawsze a w zasadzie już na nigdy, na wielkie niedoczekanie.

Przyjechał w końcu z tej swojej zagranicy , poszli do parku .

Mówiła dużo, słuchał.

Wylewała żale , słuchał.

Płakała, uspokajał.

Była rozżalona na niego , tamtego, złego, oszusta, który złamał 💓❤️💓serce i uciekł.

Wszystko mu opowiedziała, przy nim mogła być sobą.

Oj jak strasznie marudziła , jak mogła się wypłakać. Służył radą bo to mądry człowiek był i dobry i było w nim coś tak niewinnego, czystego, szczerego co ujmowało i było zauważalne pewnie nie tylko dla niej jednej.

Miał coś z niego, tamtego, ta wrażliwość, która później może przyjąć postać bezwzględności i zabić. Znała już  to, znała aż za nadto. 

Coś jednak odpychało i zarazem ciągnęło ją  do niego .

Od tamtego spaceru minęły już chyba dwa lata, nigdy później się nie spotkali, piszą codziennie,no prawie codziennie.

Czasem to tylko pozdrowienie , nieraz rozmowy są bardzo osobiste, intymne, bo opowiadają sobie o takich rzeczach , o których pewnie nigdy nikomu.

Dużo żartują, to poprawia im obojgu humor, utrzymuje tak potrzebny dystans do świata i chyba siebie też , tak ...dbają o dystans do siebie, bardzo. Za bardzo? Czemu?


Czy to jest tak krytykowane  friend zonę? przyjaźń?czy tak miłość wygląda właśnie?

Czy tak właśnie stygnie kawa?








Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o