Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu.
Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto.
Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,,
Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.
Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał.
W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi.
Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa.
No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę.
On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie.
Podczas któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania.
Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną i on pan ,,x,, już nie wie jak ma się jej pozbyć, nie potrafi się uwolnić.
Jednym słowem biedak. Tak -Biedak i Wariatka.
Coś mnie wówczas tknęło, to wszystko wyglądało jak gdyby to była jego kobieta, z którą z nieznanych mi względów postanowił zerwać znajomość.
Powodem mogłam być oczywiście ja i to , że od niedawna spotykalismy się.
Tak to wyglądało, tak mogło być.
On uparcie obstawał przy swoim a że znałam go długo a Pani z Kamienia wcale , że był księdzem i w sumie w głowie nie mieściło mi się, że może mieć kochankę do tego niejedna ostatecznie postanowilam uwierzyć w jego wersję, chociaz od czasu do czasu słyszałam jak kłócił się z nią przez telefon i wtedy znowu znak zapytania wyświetlał się w mojej głowie.
Zachowanie tej osoby to było zachowanie zakochanej i opuszczonej oraz bardzo źle potraktowanej kobiety.
Kobiety, której ktoś coś obiecał a potem odszedł zabierając to co mogł dać najlepszego.
Podobno potem Pani z Kamienia zniknęła i przestała się odzywać zupełnie...ale to była jego wersja a tak się składa ,że już nie wierzę w jego wersję.
Czasem pojawiała się jako żart,wtedy chwalil się że pozbył się jej z komunikatorow i Facebooka, że tylko telefon i smsy wysyła ale to tylko w sprawach wiary i duszpasterstwa.
Wiem, że mój pan ,,x,, spotykał się z pewnymi osobami ,również kobietami na.tzw spowiedzi w domu parafialnym ,ale czy one odbywały się jak twierdził w kancelarii czy na siłowni czy w jego sypialni tego nie wiem.
Wiem, że mówił że niby u niego w domu nie ale gdy powiedziałam że przyjdę pobiegać na bieżni podczas tej spowiedzi ,która podobno miał uskuteczniać z jakaś kobieta w kancelarii to wpadł w panikę i odwołał tamto spotkanie z tamtą kobieta.
Czego obawiał się pan,,x,,?co miał do ukrycia?dziś myślę ,że była to zwyczajnie jego kochanką ,której postanowił się pozbyć,tak jak mnie ,tak jak pewnie innych przedtem i potem.
Co utwierdza mnie w tym przekonaniu?całkiem sporo...na przykład fakt ,że teraz zablokował swoje komunikatory dla mnie, to że opowiada obecnie o tym, że to ja jestem chora a także fakt ,że Pani z Kamienia dowiedziawszy się o wszystkim rozpętała burzę w parafii,napisała do mnie i poszła do Kurii katowickiej zarzucając naszemu księdzu łamanie celibatu ,tajemnicy spowiedzi,a także doprowadzenie do uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym kilku osób.Czy wliczala w to siebie?myślę że tak.
Co zrobił jej i innym?i czy winić tylko jego czy cały chory system ,który uzależnia od siebie młodych wrażliwych ludzi po to by gdy już nie będą mogli żyć poza systemem stali się narzędziem zniszczenia w rękach kościoła...tego zniszczenia , którego ja i inne ofiary kościoła katolickiego w Polsce i na świecie doświadczają.
Bynajmniej nie zauważyłam żeby Kobieta z Kamienia była chora psychicznie ,z mojej korespondencji z nią wręcz odwrotnie ,wynikało że jest to inteligentna kobieta ,która przy okazji bardzo chroni swoją prywatność w wiadomej sprawie.
Mysle , ze po prostu nie może pozwolić sobie na wyjawienie wszystkich szczegółów jej kontaktu z niezwykle towarzyskim ,rozrywkowym i wszechstronnie otwartym na potrzeby ludzi a jeszcze bardziej swoje księdzem.
Kobieta pochodząca z Kamienia nie ma bynajmniej kamiennego serca i cos mi mówi ,że też bardzo cierpi.Ile nas będzie jeszcze płakało i cierpiało z powodu nieujarzmionej chuci pana celibatariusza???z powodu polityki kościoła z powodu niszczycielskiej działalności tej instytucji?
Oto pytanie, które być może nie doczeka się odpowiedzi do czasu aż my ofiary kościoła nie zaczniemy przemawiać głośno głosem,który chcą zagłuszyć,wyciszyć i wyśmiać.
Mimo trudności warto, bo my kobiety skrzywdzone przez duchownych i cała te machinę kościelnego złą nie jesteśmy z kamienia ,nie mamy kamiennych serc ani ust...możemy mówić i zrobimy to .