Od czwartku zakaz wjazdu w tę ulicę!
Nie potrafi pani czytać?
Do przyszlego wtorku włącznie.
Ale ja do szkoły.
Pani, tu przed panią tysiące osób mówiło to samo, od dwóch godzin, od kiedy stoję.
Wszyscy mówili , że do szkoły jada...
Ale ja tu pracuje, o tu w tej małej szkole, to znaczy niskiej , parterowej, za przejazdem.
Ale droga pani z pół tysiąca osób mi tak powiedziało przed panią, to przecież niemożliwe , tyle ludzi to się nawet tam nie zmieści licząc z ogrodem szkolnym.
No to sobie pogadali z okazji kiermaszu , na który dojechać nie dało się autobusem też bo zatrzymywał się zbyt daleko,odjeżdżał nie z tego przystanku, z którego miał ...za to wieprzowina szarpana nawet dobra tylko czemu w cenie 32zl od porcji?
*********************************************
Były plakaty, zresztą było słychać dźwięki dochodzące z rynku, gwar, muzyka.
Starsze dziecko chciało, no więc sprzątanie, obiad, w końcu sobota...mówię wreszcie,, pójdziemy"-w końcu sobota.
Niestety gdy ja już dałam się namówić, bo starsze dziecko od rana chciało to młodsze chciało spac i zasnęło na ponad godzine. W tym czasie starszy stwierdził , że nie doczeka się już, ze nigdy siostry nie zamawiał, że pech spotyka tylko jego i tak jest przecież zawsze. W pewnym momencie krzyknął tak , że młodsze się obudziło i też oczywiście zaczęło płakać.
Takie niedospane dziecko to dopiero jest marudne, a więc szybko jeść , szykować, grzac, podać.
Pluło a więc trzeba przebrać, również i to starsze , bo znalazło się nieopatrznie w promieniu rażenia klopsikami że szpinakiem.
Po 10 minutach przebrani, z nową siłą więc i nadzieją podejmuję kolejną próbę wyjścia z dziećmi na pobliski festyn mikołajkowy do rynku w mieście na ,,Ch". W końcu sobota- myślę, czasu więcej i iść gdzieś wypada.
Wtedy to właśnie, gdy nic nie wskazywało , że cokolwiek jeszcze może nam przeszkodzić młodsze dziecko zrobiło kupę, starsze straciło nadzieję na cokolwiek ,było widać jak się poddaje, jak cały opada,po chwili zaś jak wzbiera w nim ta cała niezbyt pozytywną energią powstała z rezygnacji.
,,Idę do babci "stwierdził obrażony i wyszedł.
Również i ja opadłam z sił i nadzieii, że kiedyś dokonamy tego niemożliwego czynu , że zdołamy dotrzeć kilka ulic dalej - na rynek gdzie moje dzieci zobaczą żywego Mikołaja.
Miałam wtedy wrażenie, że to wyprawa co najmniej do Laponii ale po raz ostatni postanowiłam zebrać się w sobie i nawet nie wiem jak ale udało się wreszcie. Udało się ubrać nawet całkiem kompletnie młodsze dziecko i siebie .Udało się wreszcie zapakować malucha do śpiworka i wózka.Udalo się ubrać yorka i przez chwilę pospacerować z nim w koło domu.
Udało się po drodze zgarnąć starsze dziecko od dziadków. Nie obyło się bez wysłuchania krytycznych uwag własnych rodziców, co do tego jak starsze cierpi z powodu pojawienia się młodszego, że nawet na głupi festyn nie może iść.
Głupi festyn przycichal trochę albo mi się tak tylko wydawalo.
W obawie o to , że młodsze się zapoci moi rodzice skrócili swoje kazania do minimum i mogliśmy kierować się w stronę rynku, festynu, Mikołaja.
Zaczął padać deszcz, zimny, mokry i nieprzyjemny psując atmosferę do reszty, ale my postanowiliśmy się nie przejmować i brnąć ku jasno wytyczonym celom. W końcu sobota!Trzeba robić coś innego niż w tygodniu.
Po około 10 może 15minutach byliśmy na rynku naszego sympatycznego miasta na ,,Ch"
Niektórzy wystawcy z bocznych stoisk zaczynali już pakować swoje produkty ale to nic wszak my szukaliśmy Mikołaja.
Na scenie dorodny kucharz przygotowywał śledzia po śląsku na Wigilię gdy kontem oka dostrzegłam chudego jak patyk Mikołaja ze zwisającym czerwonym strojem , który chyba na wieszaku prezentowałby się lepiej.
Ruszyliśmy w stronę Mikołaja , który oddalał się pospiesznie nawet nas nie dostrzegając.Po chwili takiego poscigu nasz mizerny Mikołaj zniknął za sceną, zdjął wysoką biskupią czapkę, wyjął papierosa , odpalił i zaczął otaczać się chmurami dymu.W końcu sobota.
Nikt z nas nie miał ochoty na degustacje śledzia, za to na ciepłą herbatkę w domowym zaciszu każdy, pospiesznie zaczęliśmy wracać więc do domu.
Jeśli na Wielkanoc będzie kolejny taki festyn i będzie miał zamiar być zajączek, piękny, miły pachnący, pastelowy i puchaty to ja nie przyjdę .
Za żadne skarby. Wyśle dziadków z wnukami.
W końcu to będzie sobota .