Przejdź do głównej zawartości

Halo czy to pani ?

 Mama,mama Hani?

- Tak, a kto mówi?

-Jestem tatą Zosi, koleżanki Hani.

Moja żona, była żona dała mi pani numer telefonu.

Mam nadzieję , że nie ma pani nic przeciwko.

Nasze córki przyjaźnią się od pierwszej klasy, siedzą razem.

-Tak tak, znam Zosię, Hania jest bardzo przywiązana do koleżanki, dużo o niej opowiada i chociaż pani już kilka razy przesadziła je to one i tak się przyjaźnią najbardziej.

-No właśnie teraz wymyśliły, że Hania przyjdzie do Zosi na noc, więc jeśli nie ma Pani nic przeciwko to zapraszam. 

-hm...no to mnie pan zaskoczył.

No tak, moja córka jest do tego zdolna, pewnie ma pan jakiegoś zwierzaka?

-a tak tak, małego kotka i dużego psa.

- a tak ,no to już nie popuszczą...ale wie pan teraz dzień babci, potem ferie, a może by Zosia przyszła do nas po szkole, może i z noclegiem, bo to zawsze bliżej i łatwiej logistycznie niż jazda do odległej dzielnicy innego miasta.

-ok, to ja porozmawiam z córką i dam znać.Dziekuje , pozdrawiam.

😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃

-Witam , to znowu ja-Mirek.

-Jaki Mirek?

-Tata Zosi

-a tak, tak, pamiętam, przepraszam.

-wie pani , moja Zosia powiedziała , że nie jest gotowa na to, żeby iść do kogoś z noclegiem ale jeśli Hania ma ochotę do mnie to może w ten weekend nam się uda.

-No wie pan, teraz jesteśmy trochę przeziębione i gości mamy mieć .

-ja rozumiem, że pani obawia się tego , że córka, małe jeszcze dziecko pójdzie do obcego domu, gdzie sam tata  spotyka się z córką zapraszam więc na kawę.

Ja jestem Mirek nie pan, tak będzie łatwiej.

-ok.Alicja.No skoro tak to dziękuję za zaproszenie, przyjdziemy.

-Nie myśl sobie nic złego ale to daleko, może więc też nie musisz wracać , u mnie miejsca sporo , mam duży dom, mieszkam w dzielnicy willowej.

Bez jakichkolwiek podtekstów więc spokojnie można przenocować.

No tak, wiem , że to dziwna propozycja.


🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡🏡


Było ciemno ale z dzielnicy willowej wyłoniła się rezydencja, pomyślałam , że to pewnie tam a ja jestem kopciuszkiem zamienionym przez psotna nieco wróżkę w księżniczkę.

Z księciem pisałam przez całą noc teraz miałam go zobaczyć.

Tak to było tam, była to ta największa z największych wil i on taki normalny facet w tym wszystkim.

Zosia miała tam pokój złożony z dwóch połączonych apartamentów z bialym łożem i baldachimem, z niezliczoną ilością zabawek, sprzętu sportowego, toaletka .

Antyki i nawet choinka jakąś z innego  świata niż ten mój.

Szukając toalety przypadkowo weszłam do sypialni , jego sypialni.Antyki i pościel ręcznie wyszywana, precyzyjne richelie...poznaje takie rzeczy.

Gdzie ja jestem?co sie dzieje? pytałam sama siebie, kiedy się obudzę?

Znalazłam łazienkę, miała ściany jak ze skór i okrągła wannę po środku na lwich nóżkach  , wszystko na wzniesieniu zajmowało centralne miejsce w ogromnym pokoju kąpielowym.

W salonie stół tak dług,i że gdybym siadła po jednej stronie to pewnie nawet nie słyszałabym historii księcia, która była taka zwyczajna przecież.

Dziewczynek nawet nie było słychać ,były na którymś tam piętrze, jego rodzice na innym.

Zaproponował wino i taniec , odmówiłam bojąc się , że zegar wybije północ i zgubię trampka.

Kawa była pyszna, gorąca z pianką ,ciasto każde zawsze mi smakuje, atmosfera była magiczna a zanim wybiła trzecia godzina mojego pobytu tam zadzwonił mój facet a ja spadłam na ziemię z któregoś tam piętra pałacu.

Żaden czar nie prysł, poprosiłam księcia żeby zamówił taksówkę ale on coś zaczynał kręcić, mówił , że wcale nie muszę jeszcze jechać,mogę wracać jutro i nie zamawiał tej taksówki.Czulam że ciężko będzie opuścić ten pałac i że muszę to zrobić niezwłocznie.Nie wiem jak to się stało   że znalazłam się w autobusie nr 48 i za jakąś niecała godzinę leżałam i w łóżku w swoim domu.

Książę zadzwonił, powiedział , że nie będzie więcej dzwonił, gdyż myślał że jestem samotna .

Hania nadal przyjaźni się z Zosią.

Ten romans trwał 3godziny i był jednym z bardziej udanych w moim życiu.Dlaczego?to dość proste- bo się nie zdarzył do końca.

Zaraz po tym wydarzeniu mój facet stracił dom i wszystko to co miał, zachował tylko duży kredyt.

Czy żałuje?nie...ja nigdy niczego nie żałuje..

Fajnie być Kopciuszkiem,który poszedł kiedyś na bal.

Nigdy nie mów, że już nic cię nie zdziwi, ja już nigdy tak nie powiem.

Czekam więc życie, no dawaj...co tam jeszcze dla mnie masz?







Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o