Przejdź do głównej zawartości

Mateusz 5

- O dzień dobry Sąsiadeczko !

-Dzień dobry Pani, oby dobry.

-Nasza Pani Krysia to już dzisiaj ze spaceru czy ze  sklepu?

- Z kościoła wracam , dziś msza za znajomą, tą co tu wcześniej mieszkała przed panią. Zwinęła się kobiecina biedna z tego świata szybko...oh... a jutro nabożeństwo fatimskie będzie.

Ładnie ten nasz nowy wikary prowadzi, śpiewa pięknie a i wyspowiadać zdąży wszystkich przed mszą zawsze.

-Tak a widziała Pani te dwie-  matka z córką  co tak zawsze po mszy do zakrystii chodzą?no wie pani które? one tu na osiedlu mieszkają ...tam za panią w tym bloku ostatnim.

-Tak , tak , znam ...ta córka to nie żyje z mężem, już długo chyba.

Ale dziecko ma małe , to z kim nie wiadomo.

-Powiem pani , że nie wiem , a dziwne, może ta moja sąsiadka z parteru będzie więcej wiedziała, one tak więcej rozmawiają , z pieskami wychodzą, spacerują razem , zawsze widzę z okna.

-A na pielgrzymkę to się już sąsiadka zapisała ?do Lichenia? byłam dwa lata temu, no coś wspaniałego, dobrze zorganizowana , teraz też jadę.

 Ta starsza katechetka nasza pani Irenka mówiła żeby się pospieszyć, bo dużo ludzi jedzie ale wcale się nie dziwię bo tam pięknie.

Podobno nawet ta spod piątki, ta co tak często wyjeżdża ,no wie pani która z tymi kolorowymi włosami , co w takich jaskrawych ciuchach chodzi i te swoje yorki tak przebiera. Mąż się śmieje ,że te psy to więcej mają płaszczy niż ja przez całe życie.

-No tak , kto bogatemu zabroni.No a ta pielgrzymka to dokładnie  w jakiej cenie?

Koleżanka by też pewnie pojechala ale , ona teraz oszczędza, wnuczka w liceum a dziecka się spodziewa przed maturą , tatusia nie ma, podobno z nauczycielem wuefu to dziecko ma , to i Baśka nie będzie miała głowy do pielgrzymek, wyprawkę kompletować trzeba.

-No co pani mówi, to jak mojej siostry sąsiadka, puściła córkę na pielgrzymkę i ona zaciążyła w tej Częstochowie a potem  się okazało, że ojcem był ksiądz, który organizował pielgrzymkę, no młody taki, czarny , przystojny podobno bardzo.

Alimenty z Kurii przez 18 lat szły, w życiu syn ojca nie widział podobno, ale czy to prawda...ja nie wiem.

-O pani ludzie gadają czasem różne rzeczy, ale kto wie? coś w tym prawdy będzie pewnie.

Te młode teraz na studia do innego miasta powyjezdzaja, z brzuchami wracają, kiedyś tego nie było.Ale co to się dziwić, do Kościoła nie pójdą, od Boga się odwracają, to i mają , nie wiedzie się im, co się dziwić.

-No racja- co się dziwić.

Patrz pani , idzie córka tej z góry, z  tym groźnym psem.

Pani , po co to  takiego groźnego psa trzymać?

-A ja myślałam, że to chłopak.

-Każdy tak myśli, nie tylko tak się ubiera ale głos  taki jakiś męski. Słyszała pani?

Z nią coś jest nie tak, pewnie płeć zmieni.

-No , myśli pani?i może tak być . Mówię tej Doboszowej młodej , co ma tą dziewczynkę młodszą. Ta mała jak chłopak chodzi, ciągle w  spodenkach, nigdy sukienki .To  matki jest wina, bo jej nigdy nie ubierze sukienki,nie nauczy chodzić jak dziewczynka, to potem chodzą dziwolągi takie po osiedlu.

Ale pani, jak jej powiedziałam to obraziła się.

-Nie to nawet nie ma co niektórym ludziom mówić, wiedzą wszystko, do Kościoła nie pójdą, kolędy nie wpuszczą to potem się mści na takim człowieku jak bez Boga żyje.

-U nas to ta z pierwszego też nie wpuściła koledy w  tym roku.

Potem mówiła , że w  sanatorium byla, że syn w pracy a ja tam nie wiem.

-A daj pani spokój , tego syna to ja widzę w monopolowym często, potem autem jedzie.

 Co prawda więcej myje i poleruje  to auto niż nim jeździ, no ale...

-To głupota! Kto to widzial takie auto drogie?  na wystawę tylko nie do jeżdżenia, no po co to komu?

No racja ,  matka czwarty czy piąty już rok w tym samym płaszczu chodzi a ten tylko te smarowidła do auta kupuje. No niech pani powie sama.

-No co racja to racja.

O dzwony biją , to już na Anioł Pański...

Czas lecieć,  odmówić , potem obiad zanim z pracy wracać zaczną. 

-No , to idziemy, niech się pani koniecznie zapisze na ten Licheń.

-Zapisze się zapisze, jutro zapytam po fatimskim i najlepiej od razu zapłacę.

-Tak , tak,  koniecznie bo by szkoda było.

Później latem to podobno Rychwałd jeszcze  , ale to już tej naszej Irenki katechetki zapytać by trzeba  bo mnie się tylko coś o uszy obiło.

Ona to jeszcze na takie zamknięte rekolekcje jedzie , też fajna sprawa, można być przez kilka dni z dala od problemów, z Bogiem tylko.

-Też ma babka krzyż panski z tymi dziećmi,wnukami.Matko!

-A nie gadaj pani, wiem, słyszałam , wspólna znajoma mówiła. No coś nieprawdopodobnego poprostu.

No ale czas lecieć, to do zobaczenia  na fatimskim jutro.

Będę wcześniej to się jeszcze pomodlę .

A czekajcie chwilę sąsiadko jeszcze, bo idzie ten co tego syna chorego maja, on mi kiedyś coś powiedział głupio , że obgaduje, że się czepiam.

Ja z tą z tej wili tu na rogu mówiłam tylko,  że odkąd temu małemu zdiagnozowali tą białaczkę to ta żona siedzi cały czas w szpitalu a o drugiego nie zadba, mąż sam.To mu to się nie spodobało  i powiedział mi kiedyś , żebym się nie interesowała i zajęła swoimi sprawami.

-To poczekajmy aż przejdzie.

-,,O dzień dobry, dzień dobry panu"

-No skręcił już, możemy  iść, to jeszcze raz ,, z Bogiem "

Z Bogiem, do jutra, na fatimskim.

Mateusz 5, 37







Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o