Tu nie chodzi o takiego pierniczka oblanego czekolada, chociaż pod koniec adwentu takie właśnie myśli przychodzą do glowy.
Do Katowic Murcek można dojechać autobusem i każdy może pójść na cmentarz do murckowskiej parafii. Cmentarz jest niewielki, za kościołem zaraz.
Grób Katarzynki znajdziecie bez problemu,on zawsze zastawiony jest kwiatami i zniczami jakby było Wszystkich Świętych.
Katowicka stygmatyczka, Katarzynka zwana (stygmaty -rany cierpiącego Chrystusa widać nawet na policzkach na zdjęciu nagrobnym) spoczęła tu w 1986r i od tego czasu jej grób jest tłumnie odwiedzany. Zdarza sie , że ktoś urwie kawałek roślinki z grobu i zabierze ze sobą jako amulet , żeby go chronił gdziekolwiek pójdzie.
Niedaleko kościoła jest dom , w którym Katarzyna Szymon spędziła wiele lat swojego życia.
Osierocona we wczesnym dzieciństwie, doświadczona biedą i niejednokrotnie głodem tułała się po ludziach lecz nie wszędzie dane jej było zaznać spokoju.
Wreszcie tu u samotnej wdowy znalazła pokoik na pierwszym piętrze i spokój aż do końca swoich dni.
Skromne mieszkanko emerytki , wypastowane podłogi, długi przedpokój wiedzie na wprost do kuchni gdzie siedzi schorowana już właścicielka i zarazem skarbnica wiedzy o życiu Katarzynki.
,,Tu mieszkała i umarła,pani sobie tam wejdzie, zobaczy."- mówi starsza kobieta.
W pokoju jakby czas się zatrzymał w tym 1986roku gdy Katarzynka przestała tu mieszkać i poszła do nieba.
Meblościanka, stół,krzesła, łóżko a nad nim obrazy święte, świeże kwiaty w wazonie, na stole świece i zapalarka.
Kładę się na łóżku stygmatyczki bo z rakiem tu przychodzę a ona ma na mnie zawsze dobry wpływ.
Kiedyś pomogła mi uprosić dziecko, innym razem wzięłam roślinkę z jej grobu jako amulet i zawiozłam tam gdzie się źle działo.
Pomogło, zawsze pomaga i chociaż Kościół ostatecznie nie stwierdził świętości życia Katarzyny Szymon i chociaż nie doszło do zakończenia procesu beatyfikacyjnego , chociaż trzy dni ciemności opisywane przez katowicka stygmatyczke budzą wiele kontrowersji jest mało takich miejsc na świecie gdzie czułabym tak niesamowity głęboki spokój jak w chwili odwiedzin jej grobu , jej domu.
Za pierwszym razem było najsilniej.
Ja jeszcze nie wiedziałam że to tu , jeszcze nie byłam pewna a potem gdy pierwszy raz w życiu opanowało mnie tak wielkie uczucie uspokojenia a moje myśli i problemy wydawały się nieistniejące to już wiedziałam , że to niezwykłe miejsce.
Wracam tam czasem, żeby tego doświadczyć, na tej mojej drodze czekania , to niesamowity życiowy przystanek.
Jeśli chcesz , możesz - wystarczy dojechać do kościoła w Katowicach Murckach , pójść na pobliski cmentarz tam pokierują Cię , zresztą sam zobaczysz a może i poczujesz.
Spokoju na ten czas,
na każdy czas
Ci życzę.