Ckliwa historia to nie będzie,za to prawdziwa.
Chce Wam opowiedzieć historię z mojego życia, taki kawałek, urywek.
Miałam awarie w domu i życiu.Na termometrze poniżej zera a moje kaloryferki zimne, leje się, płaczą i sikają jednocześnie.Zabezpieczylam, zgłosiłam ale gdzie tu iść?
Mam przyjaciół, partnera-pomyslalam.
Czterech najbliższych.Zadzwonilam do każdego z nich, do niektórych poszłam nawet.
Byli to ludzie, dla.ktorych przez całe życie nie szczedzilam serca, dobrego słowa, wysiłku.Byli to ludzie,których wielokrotnie gościłam w swoim domu w gorach i nie tylko tam.
Te odwiedziny nie zawsze były komfortowe, bywało że na rzecz gości spałam z dziećmi w jednym łóżku w poprzek.
Brałam pod opiekę ich dzieci gdy byli w szpitalu, odwiedzałam lecz oni nie mieli czasu mnie odwiedzić, niektórzy nawet nie odbierali telefonów gdy trafiłam do szpitala , co więcej, posyłali smsy o treści,, nie dzwoń bo i tak nie odbiorę"
To wszystko są katolicy, czekający na Boże Narodzenie.
Skreslilam ich z każdej swojej listy, bo nie żal fałszywych przyjaciół .
Żegnam każdego z nich bez żalu....
Bo byłem głodny,bezdomny, byłem więźniem.
..a nie pomogliscie mi.
A Ty na co czekasz?