Napisał zaraz po tym gdy ruszył jej pociąg, i po powrocie do domu.
Pisali do nocy i na dobranoc i dzień dobry.
Znowu rano około godziny dziewiątej,szybka kawa , potem szedł do krówek , których z cielaczkami było dwanaście.
Po śniadaniu zaczynał ogarniać swoje sto piecdziesiat świnek, które gdy robiło się gorąco marudziły i potrzebowały wentylatorów.
Okolo południa wracał do domu gdzie przez dziesięć minut oglądał program rolniczy.
Najwiekszy upał spędzał w domu aż do obiadu gdzieś koło godziny 15, potem kawa, pisanie na messie, często telefon lub kamerka internetowa.
Gdy skwar był mniejszy wracał do świnek, drewna, węgla, siana , kołowrotka, paszy i tak w koło.
Mówił o tym , że świnki to inteligentne zwierzęta, że potrafią grać w piłkę , że mają swoją hierarchię w stadzie.Ona słuchała, sluchala tego z przyjemnością, chłonęła każda taka informacje. Słuchając czuła się jak gdyby własnie wyjechała na wakacje.
Przeżyła sadzenie ziemniaków i kukurydzy, sprzedaż świnek i kupno nowych- małych.
Przeżywała gdy zepsuł się kombajn i trzeba było czekac cały długi weekend na naprawę, i nowy kombajn z klimatyzacją, wizyty weterynarzy i to że małe świnki płakały gdy pobierano im krew.
Życie na wsi fascynowało, zajmowało, oszalamialo.
Chciala być częścią tego wszystkiego i chciała być przy nim, swoim przepowiedziany, wyśnionym rolniku.
Chciała i była.Spotykali się co dwa, trzy tygodnie,czasem częściej.
Pamięta jakim świętem był dzień gdy to on do niej przyjechał, załatwił zastępstwo w gospodarstwie i przyjechał do jej wielkiego, głośnego, rozświetlonego miasta.
Była w niebie, ósmym albo nawet dziewiątym a motyle z brzucha wypełniły jej całe miasto gdy tak szła z nim za rękę pod szyb nieczynnej kopalni i dalej.
Mijały miesiące a jej serce było z lukru , nogi z waty .
Przy Tobie czuje się spelniony -pisal a ona myślała, że oszaleje z radości.
Wreszcie spełnia się, wreszcie przyszło dobro, wreszcie sprawiedliwość a może to czyste szczęście ja dogoniło.
Jesteś mądra i wykształcona , jesteś taka kobieca, moja pisarko- mówił przez telefon.
Jej całe ciało śpiewało i tańczyło w środku, mrowilo i cały świat był taki piękny...nareszcie poprostu piękny.