,,Przysiadam sobie troszkę , bo upał straszny a serce wysiada"- mówi starsza kobieta , która znam z widzenia a w zasadzie to na ,,dzień dobry"czy też ,, ładna pogoda".
Dopiero dzisiaj z bliska zauważam , że nasza pani dozorczyni to kiedyś pewnie była ładna kobieta.
,,Jestem po dwóch zawałach "-kontynuje moja rozmówczyni - ,,ale nie mogę przestać tego robić bo emerytura malutka".
,,Kiedyś , przed ta drożyzna to jeszcze jakoś było -teraz trzeba dorabiać"
No jasne, że bym dała sobie spokój z ta pracą bo …denerwuje, bo kontrolują te młode zza biurka ,które życia nie znają , które żeby zrozumiec to musiałyby przyjść trawnik pograbic tak z tydzień chociaż"
,,Też ciężko miałam, sama wszystko , rodzice chorowali, wszystko na mojej głowie a teraz jeszcze nie starcza i po dwóch zawałach trzeba kobiecie samotnej pracować "
Pani Barbara wyciąga chusteczkę , ociera pot, właściwie to już nie wiadomo czy też nie łzy.
,,Chleb nawet podrożał i ziemniaki a co dopiero mówić o czymś wiecej"
Przerywa na chwilkę, wpatruje się w odjeżdżający autobus lub tylko sprawia takie wrażenie , po chwili dodaje-,,na emeryturze to człowiek myślał , że będzie spacerował, wyjeżdżał, z koleżankami się spotykał i wnukami się cieszył a tymczasem ciągle bawi się w ekonoma a to i tak na nic się zda, bo nijak by liczyć to nie starczy przecież "
Przed emerytura pracowala pani gdzie indziej?gdzie?
,,Tak, w szkole,byłam nauczycielem, praktycznej nauki zawodu.
Ogrodnictwa uczyłam."
Tutaj w tej pobliskiej szkole to było?
,,Tak tutaj, wiele lat''
To przecież trudna młodzież tam uczęszczała?-dziwie się.
,,Wie pani, byli różni uczniowie a ja zawsze jakos znajdowałam z nimi wspólny język.
Z klasy przysposabiającej do zawodu zawsze do mnie z wszystkimi problemami przychodzili a wie pani, że niektórzy to dalej przychodzą!?"
To musi być miłe - stwierdzam .
,,O tak, to najlepsza zapłata w życiu każdego nauczyciela, żeby jeszcze na opłaty starczało i godziwe życie z tej nauczycielskiej głodowej emerytury"
To smutne - popadam w krótką zadumę.
,,Tak , żeby pani wiedziała.Jak żył mąż to było nam nieźle , dwie emerytury, opłaty i garnek jeden, dało się żyć a teraz się nie da"- pani Basia poważniej, może i smutnieje.
Potem ożywia się opowiadając o swoich uczniach w szkole ogrodniczej , o tym jak wartościowy był to kawałek czasu dla niej.
Po śmierci męża i rodziców , już na emeryturze wszystko się posypało.
,,Chciał taki jeden wdowiec w podobnym wieku, zagadywał ale ja już nie chce , żartowałam z pytaniem czy ma gruby portfel i mocne serce a gdy odpowiedział , że tak, oczywiście to powiedziałam , że szukam z grubym portfelem ale słabym sercem..." przerywa -smiejac się pani Barbara. Śmiejemy się obydwie.
Obrazil się? - pytam zaciekawiona.
,,Nie , no zrozumiał żart, ale już mam spokój, nie chce się wiązać.
Chcialam tylko spokojnego życia ale w tym kraju emerytowany nauczyciel jest skazany na zamiatanie ulic do śmierci "
Naszą rozmowę przerywa nadjeżdżający autobus, nasz autobus .Wsiadam by zawieźć moją drugoklasistke do szkoły.
Mówię dziecku żeby się uczyło, że dziecko , które się uczy zostaje w życiu kimś.
Co stanie się gdy wybierze zawód nauczyciela?- pytam siebie w myślach bo boje się głośno tego wypowiadać .
Może już dziś powinnam kupić jej miotłę zewnętrzną zwaną fachowo ,,Ulicznica"?