Przejdź do głównej zawartości

Wróżka Alicja 1

Wtedy już była niemloda.
Niepozorna, szczupła o siwiejących włosach,  rowniutko przyciętych ponad ramiona,  z proteza dłoni.
Druga dłonią rozsuwala karty.

Powoli, z namaszczeniem, spokojnie.
Mnie nic to nie mówiło - te dziwaczne , nawet momentami straszne obrazki ale wiedziałam, że ona wie, widzi w nich coś więcej .
A jeśli nawet wszystko to między bajki włożyć , to przecież jestem tego taka ciekawa.
Zawsze poprzednia klientka zostawiała wróżbę dla następnej - mówi wróżka i nie czekając na nic z poważna  miną zaczyna rozkładać wachlarzyki kart, patrzeć w nie i mówić.
Mowi dużo.
Widać, że słowa same pchają się na usta, że ona to wszystko tam widzi i musi wypowiedzieć, wyrzucić to, bo przecież ja na to czekam -to moja przyszłość, moje życie a może tylko moja zabawa.
,,W Twojej pracy kochana nie ma rozwoju, tam jest martwo, nic już się nie wydarzy , wszystko stoi w miejscu....acha , już wiem czemu."
Dzieci specjalnej troski w szkole specjalnej, tam nie ma postępu.
Rozkłada, analizuje, jest poważna i mówi ciągle, powoli lecz dużo.
Zmienisz, powoli, to może potrwać ale zmienisz, zobaczysz, spotkamy się kiedyś i powiesz , że już tam nie pracujesz- mówi z opanowaniem i przekonaniem.
Miałam taką dziewczynę, Dorotka też już po studiach , podjęła pracę w biurze ale karty pokazywały wodę , tylko wodę. Myslalysmy , że to niemożliwe - dziewczyna miała zawód wyuczony , studia w tym kierunku, no pomyśleć, że to się nie zdarzy a jednak gdy ja spotkałam po roku powiedziała , że studiuje chemię i chce zostać na uczelni.
Trochę zaczynam się wciągać, trochę bać, trochę wątpić. 
Słucham jednak z zaciekawieniem .

,,Mężczyzna, nie to nie będzie ten.
Nie tu nie będziecie mieszkać, to nie będzie docelowe miejsce do życia.
Jak to mężczyzna?no inny...
Ty sobie go wysnisz.Tak wysnisz, zobaczysz."

Dziwię się, co tez  ta kobieta do mnie mówi? jak ?przyśni mi się mój facet? chyba nie wierzę w to.
Przecież kocham Macieja.To jego widzę oczami wyobraźni obok mnie za rok, dziesięć, w domu gdziekolwiek, z gromadka dzieci, dwójka lub tylko jednym, na starość.
Nie ja nie godzę się na takie wróżby, nie chce żeby tak było jak mówi pani Alicja.
Boże , proszę , żeby to nie była prawda, przecież....
,,...i pamiętaj - wysnisz sobie go"-doganiaja mnie jeszcze ostatnie słowa wróżki.
Wychodzę z gabinetu i coraz bardziej niedowierzam.
Nie! to jednak chyba nie może się zdarzyć.No niby jak?
Idę przez przejście dla pieszych, po chodniku wzdłuż alei drzew.
Wracam do siebie powoli nieco pod górkę droga prowadzi.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥

Na  początku idę droga  chyba asfaltową, nie  pamiętam ale wiem, że nie jest aż tak stroma a jednak pod górę.Troche to taki teren pagórkowaty. .
Z każdym krokiem  coraz mniej cywilizacji-wioska, domki rozsiane niegesto.
Gospodarstwo chyba .Tak dom a przy nim gospodarstwo.W tle las.
Jakiś mężczyzna w białej koszuli przed domem i chociaż nie widzę nikogo więcej wiem , że mieszka w domu rodzinnym , to dom jego rodziców, może i dziadków.
Krząta się koło domu, nie widzi mnie, to chyba tylko moje widzenie, niczym w kryształowej kuli.
Chodzę obok, przyglądam się , oglądam, widzę, wiem.W tym momencie rozumiem moje przeznaczenie.
 Coraz więcej wiem, jestem przekonana, mam pewność.
Tak, tak właśnie jest .
To co zauważam to korytko, korytko dla świnek takie jak w bajce .
Podoba mi się ta wioska, bliskość lasu, ta cisza i spokój.
Ale przecież nie znam go, nie znam tego miejsca, jak więc ma się zdarzyć?
To pozostaje we mnie przez cały dzień, wiele dni  tygodni... miesięcy . 
Jak sen, który nie był snem a czymś więcej, czymś dużo więcej.
Tak wiem, wyśniłam sobie hodowcę świnek .
I dalej nie sprawdziło się nic ...zupełnie nic przez całe 20 lat. 
Tak było do czasu aż pewnego razu...
cdn

Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o