Przejdź do głównej zawartości

Ojciec Maciej

Pani Moniko, tylko pani to powiem, bo wiem , że tylko Pani mi uwierzy i zdoła pomóc -takie słowa usłyszałam kilka dni temu a potem kilkugodzinne opowiadanie historii ofiary kościoła.
Włos jeżył się na głowie, do oczu napływały łzy, wszyscy odmówili tej kobiecie -Redemptoryści zaatakowali, Caritas umył ręce, załatwił sprawę w białych rekawiczkach a infolinia ,,Skrzywdzeni w kościele"powiedziała że blokuje linię. 
,,Biegły sądowy powiedział , że nie wpasowuje się w ramy a inni dziennikarze stwierdzili, że skoro w mojej relacji z ojcem Maciejem nie było sexu to temat niepoczytny a przecież ja cierpię"- mówi pani Z z płaczem.
Tylko pani może mi pomóc ale to jest niebezpieczne.
Ksiądz Isakowicz Zalewski obiecał ale nie starczyło mu czasu a ojciec Maciej nadal jest duchownym , on zna kilka języków, przebywa za granicą i tam może dalej krzywdzić kobiety na różne sposoby.
Strona kościelna używała różnych metod aby zamknąć mi buzię, było od prośby do groźby.
Kościół spłacił mi pożyczkę  ale kazał milczeć, zapomnieć najlepiej ale to wracało, z każdą następną ofiarą tego drapieżcy sexualnego i mentalnego.
Dziennikarze też się boją, on ma za sobą wysoko postawionych ludzi .Ojciec był pilotem naszego papieża, matka działaczka PiSu, ja mieszkam na wiosce boje się , policja też nie chce się mieszać, podobnie jak prokuratura.Mam wrażenie , że to jedna wielka szajka przestępczą, że ten kościół to taka organizacja, która zagrozi każdemu.
Takie słowa usłyszałam od kobiety skrzywdzonej przez ojca Macieja.
Zwierzenia ofiary charyzmatycznego Redemptorysty wydalonego przez klasztor za granicę już niebawem tutaj.
Dziękuję pani za wiarę we mnie i zaufanie.

Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o