To było około godziny 10, chyba trochę po.
Wyszłam z domu, było ciepło, założyłam okulary słoneczne, czułam powiew wiatru na całym ciele.
Wiosna w końcu - pomyślałam.
Było przyjemnie a nogi niosły same zupełnie tak jakby wszystko pchało mnie w to miejsce.
Wiedziałam ,że muszę, że chcę bardzo już tam dotrzeć i być.
Wiedziałam , że coś każe mi , że tak poprostu musi być i już.
Werdyktu jeszcze nie znałam ale czułam , że muszę kupić kartę z podziękowaniem, czekoladki.
Kupiłam książkę pt ,,Jesteś cudem",dla koleżanki w zaległym prezencie urodzinowym.
Gdy wychodziłam z marketu z czterema bombonierkami w pluciennej torbie na ramię z nazwiskiem obecnego prezydenta mojego miasta, tego miasta w którym za chwilkę nic nie będzie mnie już trzymało odebrałam smsa, który tylko potwierdził to o czym wiedziałam od ponad dwóch lat.
Kończy się moja przygoda ze szkołą , kończy na długo , kończy może i na zawsze.
Dzisiaj- 8 kwietnia 2024 roku wygasa mój stosunek pracy.
Przepowiednia się spełniła, po 27 latach żegnam się że szkoła.