Przejdź do głównej zawartości

Sosnowiecka 3/1

Środa popielcowa i zarazem walentynki.
To często tak jest, że w takie dni pisze.
Napisal.
Chce się spotkać, przyjechałby.
Zrobilby to i tamto .
Szkoda, że nie ma warunków.
To może on coś wynajmie , gdzieś mnie zabierze?
Coś wymyśli.
Może jakieś  mieszkanko ustronne.?Apartament?
On zobaczy , załatwi wszystko , tylko mam wybrać lokalizację, która mi najbardziej odpowiada no i termin, on się dostosuje.
Wybieram, wskazuje, o nic innego już się nie martwię.
W przeddzień dostaje adres, to w Sosnowcu, taka zmiana.
W sumie w tym dniu to i tak bez różnicy.
Czekamy jakieś trzy tygodnie bo ja w końcu lutego kończę związek z kimś kto naobiecywal mnie i  dziecku a w końcu to co obiecał dał innej-dziewczynie syna.

On pisze codziennie, pyta o samopoczucie, jak mija dzień, życzy miłego.
On nie będzie opowiadał , poczeka aż się spotkamy, to poopowiada.
Jadę do tego Sosnowca, czeka przed domem,płaci za taksówkę ,prowadzi do góry, otwiera drzwi, zaprasza jak do siebie.
Wiem, że wynajął to na kilka godzin.
Wchodzę.
Gra nastrojowa muzyka , w sypialni zaciemnione, światełka ledowe.
On nie opowiada , on całuje .
Mieszkanko jak mieszkanko, jak każde inne, duży pokój bardzo mały, połączony z kuchnią.
Łazienka ładna, nowa, czysta.
On dalej nie opowiada wiele, to co zawsze, dzieci do komunii w dwóch szkołach, nie wszyscy wpuścili kolędę.
Komunia 3 maja ,dużo zajęć będzie , sporo jak co roku.
Z dnia na dzień, jakoś, tak od 25lat.
On nie opowiada więcej, on dotyka.
Dzwoni telefon -,,tak , tak, on pamięta, będzie oczywiście załatwione, no może dzisiaj po wieczornych obowiązkach podjedzie , tak tak , bez obaw. Oczywiscie, to dla niego też bardzo wazne. Tak, no jak najbardziej.Z Panem Bogiem"
Bylam nieroztropna pisząc o złotym zegarku i odpuście w Marklowicach.
Przecież tu ktoś mógł się zorientować, fakty powiązać, no nie ładnie, będzie kara, będzie.
Jest.
Klękam.
Dostaje po pupie za złoty zegarek, za Marklowice, za ,,ciacho" za inne wpisy.

Moja pupa jest coraz bardziej czerwona, jego oddech coraz bardziej głośny, muskularne ramiona coraz bardziej się napinają, wargi coraz bardziej zaciskają, oczy coraz bardziej zamykają, atmosfera staje się coraz bardziej ciężką , jednoznaczna , wiadoma.
Język wchodzi coraz głębiej, zegar tyka coraz głośniej i szybciej, palce jego rąk coraz mocniej splatają się z moimi, przyciskają do poduszki, boli.
Nie, nic tu nie jest po bożemu.Boli.

Złoty zegarek leży na nocnym stoliku obok gumek. 
Jedna z nich ląduje w kuble wypełniona zawartością biała jak opłatek .
Jest Wielki Post, tego wieczoru z tych rak wierni dostaną biały opłatek , cząstkę wiary z cząstka mnie, bo przecież nie było po bożemu.
Traktuj mnie jak każdego innego faceta, nie myśl o tym , że jestem księdzem - rzuca KS ,,Ciacho"w ramach pouczenia po spowiedzi i pokucie .
Przytula na szybko.
Mówi , że przecież między nami to nie tak poważnie,przecież spotykamy się raz w roku,no może dwa, przecież to nic nie znaczy.
Nic nie znaczy!
Dla mnie zawsze znaczy gdy dopuszczam do czegoś takiego, zawsze dla mnie wtedy znaczy to wszystko, najwięcej.
Nie warto tłumaczyć, że w ramionach księdza szukam zrozumienia i miłości, że to powielenie pierwszych doświadczeń sexualnych-tych z kolan , z sutanny czarnej z guzikami takimi charakterystycznymi , z rękami przekupiajacymi mnie kolorowymi obrazkami .
To akurat pamiętam dobrze, Matka Boża,Swiety  Józef, Dzieciątko, wszystko takie kolorowe.
Czemu więc życie z tym wspomnieniem takie szaro-czarne? takie na lekach, takie na oddziale, takie na salach sądowych, takie przegrane?

Zanim wychodzimy z klatki muskamy się ustami, on wciska mi w dłoń stówkę na taxowke zamiast obrazka po tej spowiedzi połączonej z pokuta, która przecież nic nie znaczyła dla niego , bo robota jak robota -jak każda inna.
I tylko sama dla siebie nie jestem każda inna, jestem ofiarą kościoła i nią już pozostanę.
Teraz już wiem , że to się nie skończylo i nie skończy.
Gdy wyjeżdżam z Sosnowieckiej widzę na szybie wielkie krople wody z nieba ,to Bóg płacze ?czy tylko deszcz, który nic nie znaczy?
Sex z księdzem w wynajętym mieszkaniu w sosnowieckiej, który nic nie znaczy?

Wielki Czwartek , który nic nie znaczy?
Leżenie krzyżem przed tabernakulum , które nic nie znaczy?
Wielki Post i Zmartwychwstanie, które nic nie znaczą?
,,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas " w której próbuje Wam powiedzieć jak bardzo jesteście oszukiwani przez sektę , dla której pasterzy nic nie znaczy nic.





Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o