Ma 50lat i syna na medycynie.
Mieszkanko wynajmowane , luksusowe i stabilne zatrudnienie na wydziale farmacji .
Jest doktorem , wykłada.
Uzupełnia etat w aptece, ma kilka godzin, żeby nie stracić prawa wykonywania zawodu.
Właśnie pisze listę alko i smsa do Kasi, nauczycielki z Tarnowskich Gór, którą koleżanka zaprosiła na serwis randkowy .
Tam się poznali.
Wymienili fotkami, informacjami, grzecznościami i zaintetesowaniami.
Pisał ,,miłego dnia" i ,, dobranoc," pytał , zwierzał się , opowiadał- mówiła i odpowiadała.Dzwonil, nawet długo , nawet po nocach .
Taki normalny związek dwóch dojrzałych już osób, zadeklarowanych samotników.
Z czasem gdzieś tam jakieś plany.
On je snuł, mówił, że jeszcze chce zostać ojcem, wybudować dom.
Nagabywał na spotkania ,wiele razy wmawiał jej , że to ona się boi.
Ona wtedy odpowiadała, że w żadnym wypadku nie czuje lęku i chętnie się spotka.
W końcu wyznaczyli date.
W ostatniej chwili napisał , że miał wypadek samochodowy, że jakiś gość wjechał mu w tył.
No to wiadomo- spotkanie trzeba było przełożyć, nie wiadomo na kiedy no bo auto w serwisie, zastępczego nie mieli, nie dali, innego nie chciał.
Dziwnie trochę ale pisał takie rzeczy , że przecież Kasia czuła jak bardzo pragnie się spotkać.
Pisali całymi wieczorami, nocami ,dniami.
O wszystkim, wszystko o nim wiedziała.
Podobnie zresztą jak on o niej.
Długo trwało nim wrócili do tematu.
Bylo miejsce i czas spotkania. Ustalone.
Odchudzała się, kąpała, malowała , ubierała, perfumowala.
Poszła - jego nie było tam.
Wróciła - na zajutrz odczytałam smsa, przepraszał , mówił że był na imprezie i alkohol mu zaszkodził.
,,Znowu brzmiał tak bardzo przekonująco, uwierzyłam znowu , nawet się przejęłam"-wyznaje.
Znowu pisali no bo przecież nieszczęścia chodzą po ludziach, stłuczki aut się zdarzają i niedyspozycje zdrowotne też.
Był jej bliski, nawet bardzo , cierpiała , bo wyobrażała sobie przyszłość z nim inaczej niż tylko na komunikatorze. Była gotowa odejść od swojego faceta ale on nie zamierzał się spotykać. Wreszcie dotarło to do niej po prawie trzech latach.
Ciągle mówił o tym , że jeszcze będą razem a sex no to jaki oni będą mieli i dziecko zdążą...no takie konkretne bardzo.Po trzecim spotkaniu , którego nie było odpuściła, zrozumiała, że na świece są takie osoby , które budują wirtualna bliskość i to im starcza.Im tak ale już ich partnerom nie.
Podczas ich prawie trzyletniego związku urodziła synka, z żywym realnym facetem , którego jednak nie zostawiła.
Cierpiała z powodu tej wirtualnej bliskości, która nie wiedzieć czemu nie miała szansy na realizację w realnym świecie.Wszystko było takie bliskie , uwiarygodnione a jednak niemożliwe.
Kasia uśmiecha się jakoś tak krzywo gdy po latach opowiada mi całą historię.
Lucjana nigdy nie zapomni, fajny facet , zbudował silna relacje , której ona była ofiarą.Czy od początku to zaplanował?- nie wie.
Wcześniej nigdy tego nie doświadczyła-,, nie sądziłam , że taki rodzaj oszustwa w relacji jest możliwy, że tak się da, że ludzie po drugiej stronie ekranu coś mają z tego, że coś im to daje, że tego pragną, to im wystarcza, mnie nigdy nie będzie"-przyznaje.
,,To się w głowie nie mieści "- dodaje Kasia, kobieta w średnim wieku po studiach.
😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
Bernard, facet jakich wielu, nie żadne ciacho i nie brzydki...taki po prostu fajny facet.
Spróbował z serwisem randkowym, bo już przekroczył trzydziestkę a ostatnio był na ślubie kolegi , który swoją żonę poznał na tym serwisie i to go zmotywowało.
,,Uwierzyłem, że można , że da się , że przez internet ludzie się poznają by potem w realnym świecie pokochać i też chciałem tego doświadczyć."- mówi Bernard.
Poznał kilka dziewczyn, kobiet, po czasie z nich wszystkich pozostała garstka, później tylko ona -dziewczyna o nicku Stokrotka.
Ewa.To było jej prawdziwe imię.
Pochodziła z miasta oddalonego o 200km ale cóż to znaczy na przeciw wielkiej fascynacji , miłości?
Ich relacja pięknie się rozwijała i potwierdzała tezę , że w dzisiejszych czasach możliwe jest poznanie wartościowej osoby przez internet, życie na odległość i miłość, która jednak gdzieś tam pragnie spełnienia pod prawdziwym niebem z gwiazdami , na prawdziwym molo, w lesie, hotelu, na wydmach, przy kawiarnianym stoliku, w kinie, teatrze.Wszedzie poza ekranem komputera.
Drobniutką blondynka z prostymi włosami do ramion zawróciła mu w głowie.
Rozmowy stawały się coraz dłuższe, często przeciągały się do nocy, coraz intymniejsze.Tak mijały tygodnie i miesiące .Znali się jak łyse konie, o wszystkim sobie mówili i pisali.
Zadzwonił pierwszy i zakochał w jej ciepłym głosie.
Podziwiał jej mądrość i zaangażowanie w ich relację .Była taka dobra i piękna a on nie wiedział jak i komu dziękować ,że spotkało go takie szczęście.Myslal tylko o niej, pisali często, zwierzali się, wszystko o nim wiedziała , wszystko o niej wiedział poza tym, że Ewa nie ma zamiaru się spotkać.
Umówili się .Wyznaczyli date i godzinę w Busku Zdroju, to w połowie drogi.
Planowali to swoje pierwsze spotkanie przez wiele dni , cieszyli się.
Wreszcie nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, pojechał i gdy wysiadł na dworcu w Busku nikogo tam nie było, nikt nie czekał.Mijaly minuty i godziny a jej telefon nie odpowiadał.Martwil się, nie tak to sobie wyobrażał.
Wreszcie po dłuższym czasie dostał smsa-
,, przepraszam, Patryk mój syn miał wypadek, jesteśmy w szpitalu " zadzwonił ale nie mogła rozmawiać, bo badania z małym, bo w kolejce do lekarza, potem długa rehabilitacja, ona była potrzebna w domu a on , jaki on kochany i jedyny i wyrozumiały , że ja tak wspiera w trudnych chwilach.Znow nocne rozmowy, zwierzenia, wyznania.
Po kilku miesiącach znów ustalili spotkanie, znów w Busku i wtedy Ewa spóźniła się na autobus.
Potem była choroba zakaźna , która uderzyła w rodzinę z nienacka, przyjazd mamy i wiele innych przeszkód , które mogły być realnymi problemami i stanęły na drodze do ich spotkania w realu.
Długo nie mógł w to uwierzyć, długo tłumaczył sobie ...wreszcie musiał przyznac- padł ofiarą oszustki.
Ta oszustka była od niego starszą filigranową słodką blondynką w oddalonym o 200 km mieście miała męża, dzieci, stabilizację i swój real.
Bernard był jej odskocznią, wrażliwym młodym mężczyzną , któremu zabrała prawie trzy lata życia w zamian dając niewiele bo tylko złudzenie realności.Zamiast w hotelu w Busku lub na ślubnym kobiercu wylądował na kozetce u psychoterapeuty gdzie długo leczył się z tej internetowej manipulacji, oszustwa.
Osoby zwodzace latami swoje ofiary w sieci realizują swoje potrzeby atencji,manipulacji, kaprysu, odskoczni raniąc potwornie drugiego człowieka po przeciwnej stronie .
To zjawisko powstało chyba razem z narodzinami komunikatorów internetowych.
Każda z takich znajomości jest bardzo urealniona przez oszusta, bywa , że snuje on daleko idące plany takie jak np wspólne zamieszkanie, ślub czy dziecko.
Psycholodzy twierdzą , że gdy nowo poznaną osoba w sieci z którą dobrze się dogadujemy ma problem z organizacją realnego spotkania do trzech tygodni to powinniśmy się zastanowić czy nie zasiadamy na ławce rezerwowych.