Przejdź do głównej zawartości

Kawa, której nie było

 Człowiek to istota czekająca.

Czekamy na wszystko i na nic.

W tygodniu czekamy na weekend, by gdy już nastanie czekać na moment gdy mieszkanie zostanie posprzątane, zakupy przyniesione, zapasy porobione, poprane , ugotowane.

Czekamy na chwilę , gdy wreszcie zrobimy to wszystko co zrobić trzeba, należy, powinno się i gdy w końcu odpoczniemy.

Czasem ten moment relaksu nie następuje, bo nie zdąży, brakuje czasu, sił, ochoty i bywa , że w niedzielny wieczór czekamy z utęsknieniem na poniedziałkowy poranek gdy wszystko wróci na swoje znane , dawno wytyczone tory a my wreszcie odpoczniemy od tego domowego weekendowego zamieszania w pracy , która przecież wcale nie jest aż taka zła.

Około wtorku, lub środy jednak odkrywamy nie pierwszy zresztą raz , że praca nas męczy i znów czekamy na weekend, obiecując sobie ,że tym razem będzie inaczej, że odpoczniemy , że damy radę.

Czekamy na pensje, każda, trzynastą, czternasta,premie, nagrodę, długi weekend,przerwę semestralna , wakacje, rozwód, ślub, ostatnią ratę kredytu.

Czekamy na kolejne urodziny, święta, przyjazdy i wyjazdy.

Czekamy na te wszystkie autobusy, tramwaje,pociagi, samoloty.

Czekamy na telefony , które zamilkły na zawsze, na listy , które nie nadejdą i na kawy, których nie wypijemy .

Czasem wiemy , że coś nie nastanie  i jednocześnie wiemy , że to najlepsze czego mogliśmy doczekać...to nasze niedoczekanie.

Do kiedy  czekamy-nie jest źle, tragedia jest gdy przestajemy czekać na cokolwiek.

Do czasu , gdy żyje w nas przekonanie , że kawy , których nie było są czasem tymi najcieplejszymi , nie jest źle .

Na czas oczekiwania moje teksty czekające na korektę, przyjęcie, przemyślenie, krytykę, cokolwiek.

Może dla kogoś będą tym ciasteczkiem do kawy?tym pierniczkiem z dużą dozą korzennej goryczki.

Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o