Człowiek to istota czekająca.
Czekamy na wszystko i na nic.
W tygodniu czekamy na weekend, by gdy już nastanie czekać na moment gdy mieszkanie zostanie posprzątane, zakupy przyniesione, zapasy porobione, poprane , ugotowane.
Czekamy na chwilę , gdy wreszcie zrobimy to wszystko co zrobić trzeba, należy, powinno się i gdy w końcu odpoczniemy.
Czasem ten moment relaksu nie następuje, bo nie zdąży, brakuje czasu, sił, ochoty i bywa , że w niedzielny wieczór czekamy z utęsknieniem na poniedziałkowy poranek gdy wszystko wróci na swoje znane , dawno wytyczone tory a my wreszcie odpoczniemy od tego domowego weekendowego zamieszania w pracy , która przecież wcale nie jest aż taka zła.
Około wtorku, lub środy jednak odkrywamy nie pierwszy zresztą raz , że praca nas męczy i znów czekamy na weekend, obiecując sobie ,że tym razem będzie inaczej, że odpoczniemy , że damy radę.
Czekamy na pensje, każda, trzynastą, czternasta,premie, nagrodę, długi weekend,przerwę semestralna , wakacje, rozwód, ślub, ostatnią ratę kredytu.
Czekamy na kolejne urodziny, święta, przyjazdy i wyjazdy.
Czekamy na te wszystkie autobusy, tramwaje,pociagi, samoloty.
Czekamy na telefony , które zamilkły na zawsze, na listy , które nie nadejdą i na kawy, których nie wypijemy .
Czasem wiemy , że coś nie nastanie i jednocześnie wiemy , że to najlepsze czego mogliśmy doczekać...to nasze niedoczekanie.
Do kiedy czekamy-nie jest źle, tragedia jest gdy przestajemy czekać na cokolwiek.
Do czasu , gdy żyje w nas przekonanie , że kawy , których nie było są czasem tymi najcieplejszymi , nie jest źle .
Na czas oczekiwania moje teksty czekające na korektę, przyjęcie, przemyślenie, krytykę, cokolwiek.
Może dla kogoś będą tym ciasteczkiem do kawy?tym pierniczkiem z dużą dozą korzennej goryczki.