Przejdź do głównej zawartości

Lawkersi

 Z lotu ptaka wygląda to jak pudełka od zapałek, ustawione trochę po skosie, trochę losowo wokół zieleni, na obrzeżach wielkiego Parku śląskiego.

Mieszkancy ostatnich pięter chwalą się , że  z okien widza Skansen, inni mogą tu spotkać kuropatwy, lisy, dziki biegające prawie swobodnie po osiedlu.Czasem jakiś zwierz zapędzi się nawet na główną ulicę .Tak to jest bo to w sumie niewielkie osiedle o dumnej prastarej nazwie łączy dzicz z cywilizacją i to także w sposób dosłowny.

Ranem znajomy widok : kobiety i mężczyźni pospiesznie wychodzą na pobliskie przystanki komunikacji miejskiej, mamy biegną do żłobków, przedszkoli, samochody rozjeżdżają się w różne strony.

Potem uczniowie mniejsi lub więksi  przez kilka godzin   z różnym entuzjazmem ,,pędzą,, po następną  dawkę wiedzy a gdy ostatni z nich wyruszą, ci pierwsi juz zaczynają wracać.

Babcie , których jest tu całkiem sporo,  bo to osiedle liczy sobie ponad 50lat, dawno wróciły z kościoła, teraz chodzą z psami , karmią koty, robią zakupy. 

Mniej więcej po godzinie piętnastej okazały i kolorowy plac zabaw zapełnia się gwarem , śmiechem , rozmowami.

W słoneczne dni słychać je  aż do zmroku.

Potem powoli pustoszeje a ławki placu zabaw i dwóch boisk zapełniają się młodzieżą.

W zasadzie są niezbyt głośno, nikt też jakoś specjalnie nie widzi, żeby coś pili, komuś dokuczali, wyglądają raczej na zmęczonych życiem przy tych swoich, 15czy17latach.Nieliczni tylko porzucają piłką do kosza, pojeżdżą na czymś, reszta przychodzi tu i siedzi w sumie prawie w ciszy.

W ciszy , bo  o tym nie mówi się głośno.

Syn wrócił kiedyś około 21 z tego boiska koło naszego domu bardzo wzburzony, wzburzenie to szybko przeszło jednak w rezygnację.

Wtedy powiedział prawdę. Bał się ich kiedy nagabywali na interes życia.

Dostał troszkę grosza na niedawne urodziny, a to od rodziców a to chrzestnych a to dziadków, uzbierało się  jakieś 600zl, za wszystko kupił od nich używane papierosy elektroniczne, niektóre połamane,niekompletne,  niesprawne.

Kolega, który mu sprzedawał mówił , że to zysk, że sprzeda sobie drożej.

Tak kupił pierwszy za 100zl, kolejny za 200zl i ostatni za 300 zł. Nie sprzedał żadnego, ten ostatni zaraz potem mu ukradli ci sami , którzy wyłudzili pieniądze, łącznie 600zl.

Olek, chowany bez mamy , za to z tatą na stanowisku wyglądającym na mężczyznę z całkiem wysokiej półki, dobrze, kosztownie ubranego.

Mieszkanie zadbane, czyste, stylowe, taka porządną rodzina.

Mlody w szkole średniej, do kościoła chodzi, kieszonkowe dostaje a wieczorami nagabuje dobrodusznych, naiwnych, wciska towary bez wartości , które potem jeszcze wykrada z ich plecaków , żeby sprzedać innym.

,,Syn ma stwierdzona depresję, jest łatwowierny, cieszyłam się, że wreszcie gdzieś wyjdzie, pospaceruje , pojeździ na rowerze, porozmawia z rówieśnikami a tu coś takiego.

Z Olkiem znali sie od lat, chłopak często u nas bywał, był zapraszany na obiady, desery, mówiłam -fajny chlopak"- żali się mama Igora, oszukanego i zastraszonego chłopca.

Ja samotnie wychowuje dwóch synów, leczę raka, niedawno zawisnela nade mną groźba utraty pracy, jedynego źródła dochodu dla naszej rodziny a takie 600zlotych to dla nas bardzo dużo.

Za tą sumę to my możemy dużo obiadów zrobić -przyzbaje 45letnia Iwona ze łzami w oczach.

Gdy mój były mąż a ojciec syna poszedł porozmawiać z tatą jednego z wyludzaczy usłyszał że oni za 8 miesięcy osiagna pełnoletniość,  że on -ojciec nie będzie za synem 24 godziny na dobę chodził i że to  nasz syn  ma problem skoro pali (aż 3 papierosy na raz?)oraz , że dostał towar, który chłopcy teraz za jego-ojca  przyzwoleniem pomogą mu sprzedać a w ogóle to całe zajście miało miejsce  juz ponad dwa tygodnie temu  i gdzie ojciec Igora był gdy Igor kupował?

W taki sposób to my zostaliśmy okrzyknięci winnymi.

Kto jest winny?mamy których nie ma bo pracuja za marny grosz?

ojcowie , których nie ma bo pracują, wyjechali, odeszli a może tak im łatwiej, dzieci ,polskie sieroty, ofiary systemu?

Teraz wszyscy boimy się wychodzić z domu na tym cichym spokojnym osiedlu -Rycerska, gdzie po zmroku nikt nic nie mówi nawet ,.Nie mówi bo się boi.

Jutro to osiedle ożyje , będziemy iść do szkół, pracy,. kościoła...jak zwykli ludzie,  nic szczególnego,społeczność jak społeczność.

Więc dlaczego dzisiaj tak trudno nam zasnąć?może to już czas aby przestać milczeć?





Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o