Przejdź do głównej zawartości

Wdowiec

 I związek z nim ...ale właściwie dlaczego nie jest to dobry pomysł?

Mama mówiła, powtarzała mi od dziecka , że jeśli już brać faceta z drugiej ręki to na pewno nie rozwodnika , z którym nie potrafiły żyć kolejne żony a właśnie wdowca, który był w szczesliwym związku a zły los przerwał te sielankę śmiercią żony.

Wierzylam w to przez te wszystkie lata, było ich prawie piecdziesiat a ja przez calutki ten czas myślałam  ,że mama ma rację. 

W sumie to wcale nie wiem czemu, gdyz moja rodzicielka nigdy nie była w związku z wdowcem, skąd więc właściwie miała to wiedzieć?

Byłam niemłoda, mocno już poturbowana przez los i kolejne związki kobieta a w zasadzie to wrakiem człowieka z dość chorobliwym deficytem miłości.

Zjawił się sam, jakoś tak w samym środku tej mojej beznadzieji.

Zadzwonił gdy robiłam frytki i gdy tak bardzo chciałam wierzyć ,że jeszcze można, jeszcze się uda, jeszcze wyjdzie i że jeszcze ma to jakikolwiek sens .

Długo nawet wydawało mi się , że ma ...lecz nie , nie miało i to bardzo nie mialo.

Chciałam wierzyć lecz nie wierzyłam, podchodziłam do wszystkiego z dużą dozą rezerwy i ograniczonego zaufania a to wszystko do czasu  bo i ja dałam się złamać.

Tak minął rok...i jakby wydawało się...ale , no właśnie -to znow się tylko wydawało.

Związek na odległość, on praca w Anglii, wszystko po to , żeby spłacić dom i kredyty zaciągnięte z żoną, za czasów żony, dla żony,kiedy dobrze sobie razem żyli i było pięknie.

Potem Magda zmarla, szkoda, że nie żyje .

Stanowczo zbyt wcześnie!

Teraz nie jest pięknie, jestem sama, on bywa raz w miesiącu bo tamte kredyty z tamtego pięknego życia trzeba pospłacać 

Gdy przyjeżdża zawsze trafia na ,, te dni,,

Facet-zodiakalna  ryba jak ja, rok młodszy niż ja,  z dorosłym synem i rana po śmierci młodej jeszcze żony oraz  dwóch córek zmarłych podczas porodów.

Wydaje się zbyt wiele jak na jedną rodzinę, jednego jego, jedną mnie.

Tyle tragedii na raz, że aż trudno uwierzyć.

Czy te nasze tragedie warto sumować ?

czy warto mieszać sobie i jemu ?

Mówi , że  chce , nawet bardzo.

 Ja nie jestem taka entuzjastka, jedyne co chce to najpierw  nie istnieć, potem wyrwać się z domu rodzinnego.

Mówi , że się uda, że będziemy sobie siedzieć na tarasie,że gdy zmarzniemy to  przy kominku .

Mowi, że na górnym tarasie latem będziemy spać  w łóżku z baldahimem, że zamieszkam w jego  wilii na Pogorii.

Jakos nie siedzę, nie śpię, ale ciągle słucham jak wybudujemy u niego bo on przecież jeszcze las ma, działkę ma.Ide , widzę, piękna i ...nic więcej .

Na grobie zawsze świeże kwiaty i to co przyciąga moja uwage- figurka mamy przytulającej córeczki.

Wymowne.Piekne. Smutne , najsmutniejsze.

Jest tu często, czasem pozno w nocy , czasem wczesnie rano, czasem ze mną, częściej sam.

Dawna teściowa dzwoni, zaprasza, ta rodzina trzyma się razem, mówią że P zawsze będzie nie tylko mężem ich córki ale   synem .

W jego, ich wielkim aucie w bagażniku zawsze zapas wkładów do zniczy.

Ten ogień wciąż płonie...to takie zrozumiałe takie piękne i trudne zarazem.

Mijaja dopiero dwa lata odkąd nagle covid lub też  choroby współistniejące przerwały życie fantastycznej kobiety.

Nie mam wątpliwości , że one tam są szczęśliwe tak jak nie mam wątpliwości , że oni tu wszyscy bardzo cierpią.

W domu wybudowanym dla niej : wielki salon z kominkiem, akwarium, wanny z hydromasażem , których w życiu nawet nie widziałam.

Wszystko z  najwyższej półki. 

Gustowne i takie nieosiągalne dla kobiety bez męża.

W sypialni na pięterku garderoba, w niej buty,  torebki, skarpetki, eleganckie suknie, na które mnie bez męża nigdy nie było stać.

Plaszcze, że zdziwieniem odkrywam , że więcej niż jeden. Nigdy nie miałam dwóch płaszczów w jednym sezonie. okazuje się, że tak można, że można nie pracować i mieć.Magda nie pracowała, bo chora była, to nie to co ja ...zdrowa kobieta z rakiem i inna nieuleczalna choroba.

Cienie do powiek, kremy, niektóre fabrycznie zamknięte, ciuchy , które przyszły kurierem i nie zdążyły zostać odpakowane a wszystko z 10 rozmiarow większe niż ten , który noszę ja co pozostaje w tym układzie zupełnie bez znaczenia.

Lozko wielkości pokoju mojego syna,ledy, perfumy, podusie w kształcie serca i z wyznaniami ,,na zawsze,,.

Córka kładzie się na dywaniku przed łóżkiem, takim mięciutkim, ekskluzywnym.

W domach bez ojca nie starcza na takie bajery ale tu była pełna rodzina , tu dywany są miękkie i puszyste.

Tu wszystko jest miękkie i puszyste, wszystko  poza mną .

Ślubne fotografie, mały , i dorastający syn...dużo szczęścia zatrzymanego na ścianach.

Codzienne wizyty na cmentarzu, pusta sypialnia z imionami nad łóżkiem,  w której nikt nie spał od feralnego dnia - dnia w którym runął jego świat.Szkoda Magdy .

Podobno pił przez pół roku , od rana, podobno tylko syn miał na to wpływ , dla niego się pozbierał.

Udalo się , przestał, zewnętrznie otrząsnął się, wewnętrznie nigdy. Szkoda Magdy .

Kochał swoją żonę M i mówi , że kocha mnie, że mial  tylko dwie kobiety , że nie przypuszczał , że jeszcze się tak zakocha ...ale myśli o niej, mowi o niej, wspomina.

To z nią tworzył dom, mieli rodzinę, szczescie.

Teraz wszystko runęło, niby kocha ale placze przy ckliwych piosenkach.

Gdy nie pracuje w niedzielę myśli o niej, bywa że cały dzień płacze .

Czuje się wtedy wybrakowana,niezbyt dobra, niepotrzebna,niewystarczająca, czuje się jak zawsze , dochodzi do tego,  że też  winna, że to ja nie umarłam, że to moje dzieci zyja.

Gdyby ona żyła tam w tym domu byłoby po staremu, szczęśliwie ,dobrze.Bezglosnie  on mówi mi ,,czemu wy zyjęcie,,?

Nie zakończył jeszcze tamtego związku, wciąż jest jej mężem , zawsze będzie, ja też nie zakończyłam bo ktoś obiecał ,że na zawsze i uciekł.

Teraz ktoś inny, nowy podobno kochajacy też obiecuje, ale daje wszystko dziewczynie syna. 

Ona zaczyna być panią jego domu i wynosi jego rzeczy osobiste do kotlowni.

Obydwoje stoimy z wyciągniętymi rekami milcząc  .Nie wiadomo co powiedziec.

W domu, czuje jej obecność, chodzi ciągle za mna, nie nie boje się , to nic złego , jestem medium .

Oni w to nie wierzą ale ja wiem, za nia są duchy z przeszłości, dawne pokolenia, stare dusze tego domu.Ich nie jestem już taka pewna. 

Magda nie odeszła ,ona tu ciągle jest, obserwuje każdy mój krok, zawsze.Czuje silnie, nic w tym złego, bardzo mi towarzyszy, prowadzi, chroni?

Ona nie ma tylko ciała, mówię im to, powątpiewają, tak wiedzą , że jest szczęśliwa, ale...mogła jeszcze żyć a te 44 lata to tak niewiele. Z sypialni widać ich las i działkę budowlaną kolejna, piękna.

On obiecuje, że latem będziemy spać na letnim łożu na tarasie...ale nie śpimy, nie siedzimy przy kominku, nie wolno robić zdjęć w domu, nie wolno psu dziewczyny syna robic fotek, nie wolno przyjezdzac.

Magda nie lubiła dziewczyny syna, gdy odeszła tamta wprowadziła się że swoim psem.

Zrobila pazurki, pojechała do Holandii.

Pojechalismy pilnować psów, zaprosił moich znajomych, były okna rok nieumyte Umyłam wszystkie, łazienki i szafki też.

Tumany kurzu, ręce szorstkie miałam , paznokcie się rozdwajaly.

Moim znajomym się podobało.

Mylam ściany, zmeczylam się, obrzęk ręki po stronie operowanej, zaraz przejdzie, popuchnie, podczerwieni się, poswedzi ale minie w końcu .

Do wesela się zagoi....chociaż nie wiem do czyjego bo on nie zamierza się zenić.

Miał już zone, drugiej nie potrzebuje.Mial już rodzinę, nie musi Miał już dom ,drzewo, syna, wszystko miał .Mam się cieszyć z mieszkania w bloku na osiedlu dla głupców gdzie ludzie dokuczają.

Byla tesciowa dzwoni , zaprasza. Święta- on ,syn , przyszła synowa.Tesciowa ogląda wysprzątany dom i mówi ,z gdy żyła Magda to tu wyglądało, to nie to co teraz .Kwiaty były, zwisały, kipiały kolorami. Posadziłam wczoraj ale oni przecież nie podleja...trzeba czekać na deszcz,  nie zdążyły wyrosnąć i nie mają szans.Gdy przyjeżdżamy jest zawsze brudno i zimno, syn nie dosypie węgla do pieca, zmywa się .Mój facet rozpala, gdy posprzatamy trzeba już wyjeżdżać.sprzata, kosi trawe, gdy brudna robota została zrobiona trzeba jechać ,państwo młodzi wracają.

Zdjęć nie wolno robić, wrzucać.Dziewcyna syna pisze mi bezczelne teksty, mój facet mówi żebym poczekała na to co ona ma zamiar zrobić w życiu Kurwa mać ,!krzyczę , na nic nie będę czekała a już.na pewno nie na to co zrobi dziewczyna w wieku mojej córki Niedługo zaczynam.sama żałować tego ,że to Magda zmarla nie ja. 

Tu wszystko byłoby szczęśliwie, u mnie nigdy nie było więc nie żal tak.Potem zaczynam się cieszyć, że ja żyję a ona nie .Ma mi to za zle a ja i tak się ciesze, bardzo ,chorobliwie, jak wariatka, nawet mówię o tym publicznie.Ma mi za zle .

Mówi , że czepiam się jego żony, przyszła synowa gra tu pierwsze skrzypce, nie może być dwóch kotek pod jednym dachem.Zapisuje wszystko 22letnie dziewczynie, która ma za krótka rękę do sprzątania, więc nie robi nic w tym domu, nic prócz polania ściany kawa.Od teraz jest to jej sypialnia, jej ogród.

Zostałam oszukana , znów ktoś obiecał mi dom, np  nie wpierdzielila się inna, znów jest jak dawniej a ja ?ja mam się cieszyć z tego ze mam mieszkanie wynajete,  za które też place .Tamta nie płaci ani grosza, mój facet ciężko pracuje każdego dnia , żeby spłacić jej wygodny dom , w którym ona nie sprząta.

Tamta nie płaci ani grosza za lanie ścian kawa i smród psa na kanapie.Tamta jest pania, będzie kiedyś żona, synowa, matka wnuków .

Duchy mówią ,że tam nigdy nic żywego już się nie urodzi ale oni nie wierzą...więc spoko.

Strasza mnie za to jakimś śmiesznym komendantem z jej rodziny , ale ja nie boje się ani raka, ani kościoła ani komendanta.Tak już mam .Szkoda , żałuję Magdo ,że nie miałam takiej koleżanki jak Ty , poważnie z nich wszystkich najbardziej  z Tobą bym sie dogadała.

Strasznie mi przykro , że tak się to kończy, jutro wyjeżdżam ...daleko , nie zabieram nawet wspomnienia, nie ma czego  .

Oj jaka szkoda ,że nie żyjesz Magdo, gdybyś nie umarła ja nie cierpiałabym teraz.

Do zobaczenia po tamtej stroniecierpienia.

Bycie z wdowcem i niedosieganie do pięt byłej żonie przerasta chyba nie tylko mnie.

Związek z wdowcem jest kiepskim pomysłem , przynajmniej jak dla mnie.Jutro wyjeżdżam.Daleko

Niektórzy już tak mają , że muszą uszczęśliwić dziecko kosztem siebie, to szlachetne nawet, tak uważam.Nigdy nie chciałam być ta druga a przy jego przyszłej synowej tylko to miejsce na mnie czekało, więc nie, więc już lepiej wcale.

Żegnaj Magdo , dobrze było doświadczyć Twojej duszy . Anna


Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o