Przejdź do głównej zawartości

udało sie

Udało się!
Jest 
Moja książka , która powstała w tym miejscu jako blog jest już na rynku.
Perypetie były różne.
Najpierw wydanie się opóźniało, potem strona przeciwna ,czyli opisana w książce kochanka księdza bedącego głównym bohaterem chciała powstrzymać wydanie.Wreszcie gdy już moja ,,Dziewczyna,, trafiła do księgarń to okazało się , że poprzez taka sprzedaż ja tracę prawie 4zlote na egzemplarzu i podjęłam decyzję że zostawię w księgarniach tylko niecałe 200egzemplarzy i potraktuje to jako dalszą promocje.
Następnie okazało się ,że pewna pani z Piekar mści się na ksiedzu,jego obecnej kochance i jednej z byłych kochanek czyli mnie i czyni starania o to żeby wydawnictwo wycofało z rynku moje książki.Przy czym ja sama jestem obojętna wobec tego i nie mogę się doczekać aż rozpocznę regularna sprzedaż osobiście.🤯 W tzw miedzyczasie moi znajomi i całkiem obce osoby zaczęły kupować u mnie  książkę po cenie  okładkowej.
Ja udzieliłam pierwszego wywiadu i dziękuję Złemu Ojcu za zaproszenie.
No , jednym słowem -dzieje się.
Dalej chce pisać.
Nawet bardzo.
Kończę język polski, kontynuuje dziennikarstwo i moje śledztwa.
Natknelam się na kilka wątków , gdzie mam wrażenie że media ich nie znają i że jak zwykle ja   znalazłam się we właściwym miejscu i czasie.Na razie redakcje mnie lekceważą z lekka ale tez nie narzucam sie im.Wiem , że muszę się jeszcze wiele nauczyc. Mam nadzieję , że to się zmieni gdyż chciała bym związać swoją przyszłość z pisaniem...zawsze chciałam i paradoksalnie tą trudną sytuacja prawna , w której teraz się znalazłam tak szkodzi w stabilizacji jak i pomaga...bo jeśli teraz coś nie przyparlo by mnie do muru to niby kiedy ?Jeśli coś ma się odmienić to już z teraz tylko na lepsze, jeśli nie będzie kryzysu-nic sie nie zmieni i zgnije już na pewno w tej szkole a tego nie chce przecież.
Piszę opowiadania, niektóre na konkursy, niektóre do własnego zbioru...rośnie na spokojnie , jeśli urośnie odpowiednio duży to zastanowię się nad wydaniem.
Pisanie na konkursy jest stanowczo ekscytujące, lubię to...po prostu lubie bardzo.
Postanowiłam tez wrócić do mojej pierwszej książki ,, Kobieta z parasolka,, która musiała poczekać cierpliwie aż ,,Dziewczyna w glanach ,, się wyszaleje.
Promocje łącze z przyszłymi planami wydawniczymi...cieszę się ,że udało się wydać, było to trudne ale jak widac  nie niemożliwe.
To bylo moje marzenie z czasów gdy byłam 7 letnia dziewczynka.
Dziś wiem  już , że warto mieć marzenia i  je spełniać.
Zawsze .
Dziś wiem , że tak trzeba.
Dziś życzę tego wszystkim , którzy to teraz czytają.
Nie bójcie się nawet najbardziej śmiałych marzeń, nawet tych najbardziej niemozliwych.
Nie bójcie się marzyć i sięgać po te marzenia , nawet gdy najbardziej odległe, sięgacie po nie jak po swoje i niech Wam  wszechświat sprzyja we wszystkim co robicie, oby tylko niosło dobro.

Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o