Przejdź do głównej zawartości

pociąg do...tanca

         Miłość niejedno ma imię , mówią poeci .
Katowice pokazują , że też miejsce niejedno , niejeden krok , takt i rytm.
W czasach gdy nie istniały szkoły tańca za każdym zakrętem, studio z klubem tańca towarzyskiego Pana Czesława Mądrego mieściło się w hali Starego Dworca.
Tam co niedzielę od godziny  16 grała muzyka.
Muzyka piękna , porywająca, taneczna.
Światowe hity .
Gorące latynoskie kawałki cha-cha-cha czy samby ale też  dostojnych  walce -standardy.
 Wirowe  i szybkie walce wiedeńskie  i te  pełne gracji angielskie unosiły się z nad parkietu przez otwarte okna i porywały nasze serca i ciała gdzieś daleko od szarej i smutnej polskiej codzienności.
Zmysłowość rumby i dokładność lisiego tropu foxtrota, radość jivea i zwyczajność disco foxa ,siła jaką niesie ze sobą polka wyciskały z nas siódme poty i dodawały naszemu życiu pewnego sekretnego  składnika, magiczności , wyjatkowosci, niecodzienności i jeszcze tego czegoś tak ulotnego jak nasz taniec.
Pan Czesław Mądry , nieżyjący już dzisiaj mistrz i nauczyciel tańca z tzw pierwszego rzutu  dyplomowanych nauczycieli tańca towarzyskiego , wykształcony przez samego profesora Mariana Wieczystego rozbudzal tę miłość w nas - Orłach Mądrego.
Trafiłam tam po kilku innych kursach tańca, już jako dorosła osoba, aby  spotkac  przyjaciół na całe życie i pasje , która stała się zawodem ale przede wszystkim recepta na resztę tego życia.
Tam w hali dworca katowickiego wszystko zaczęło się tak na prawdę, całe życie ...od pierwszego podstawowego kroku aż po kursy instruktorskie, aż po dyplom Ministra Kultury i Sztuki.
Tam w hali dworca na coniedzielnych roztanczeniach  za każdym razem porywał mnie wielki świat , Argentyna z jej tangiem , Wiedeń z Walcem, Brazylia z Sambą Dominikana z Bachata .
Najważniejsze było jednak to miejsce w moim sercu , które zajmował taniec.
Z hali starego dworca w Katowicach odjeżdżał pociąg do wielkiego roztańczonego świata, pociąg do stacji marzeń .Pociąg , którego nie tyle nie moglam co nie chciałam zatrzymywać.
W szkole tańca pana Czesława nakręcono film ,,Ewa chce spać,, o miłości do tańca w trudnych politycznie czasach , zawirowanej młodości i miłości ,scalanej tanecznym rytmem, bo taniec  łączy. Zawsze.
Miłość do tańca łączyła w tym miejscu wiele par , z których większość istnieje do dzisiaj.
W najtrudniejszych momentach mojego życia mogłam tam pobiec i niezależnie czy na skrzydłach czy że łzami w oczach taniec w tym miejscu pocieszał mnie, ratował ,uzdrawiał. Ten pociąg czekał na mnie .Zawsze.
Życie różnie się układało, czasem nie tak jak sobie wymarzyłam , ale zawsze pozostawal on...ten do którego mogłam wrócić , niezależnie jak bardzo pobladzilam.
On, mój jedyny, który nigdy mnie nie zdradził, nie zawiódł,  zawsze został ze mną - mój taniec.
Tak na prawdę tylko on mnie rozumie, tylko on mówi mi,, jesteś piękna gdy się poruszasz, , i ,, masz w sobie moc i siłę,, oraz,, uda się, uwierz w siebie, będzie dobrze, osiągniesz to , tak jak osiągnęłaś już wiele razy!"
Dzisiaj sama jako instruktor tańca chce zarażać Was tą pasja , miłością i dzielić się siła płynącą z tańca.
Dzisiaj przyjmij magiczny  dar tańca w mojej szkole  ...i pamiętaj ,że wszystko zaczęło się tam na parkiecie w hali Starego Dworca w Katowicach.
To miłość , która wymaga ale nie rani. Nigdy.
Zapraszam więc w fascynującą podróż lekkim krokiem tanecznym.
Czekam na Ciebie w tym pociągu,  pociągu do tańca.
Do zatańczenia!
Monika Jankowiak







Popularne posty z tego bloga

22. Kobieta z Kamienia

Właściwie to niewiele miałyśmy kontaktu a jednak jest chyba najbardziej tajemnicza postacią tego dramatu. Niewiele o niej wiem ale intryguje jak mało kto. Pojawiła się na samym początku naszego razem z panem,,X,, Wyświetlała się na ekranie jego telefonu z 50 razy dziennie albo i więcej.  Bylo to gdy był pierwszy raz z nami na wycieczce...a ona dzwoniła i dzwoniła ...a on nie odbierał i nie odbierał. W końcu odebrał ....mowil ,że nie może teraz rozmawiać,że jest na wycieczce ze znajomymi. Przypomne , że znajomi to ja, ja i dzieci to już w wersji pana ,,x,,dla postronnych osob cala ekipa. No więc był z ekipą kiedy ona dzwoniła z problemami, prosiła o rozmowę. On nie miał zamiaru.Nie miał czasu ,nie mial serca...teraz to znam...wtedy uśmiechał się i przytulał mnie. Podczas  któregoś z następnych wyjazdów kobieta z Kamienia pisała ...wreszcie opowiedział mi ,że to młoda i brzydka kobieta, że jest chora i dlatego do niego pisze i wydzwania. Ze cierpi na jakąś chorobę psychiczną

Mysli

 Pani, że oni się z tym wszystkim jakoś kryli? Nie...ona wrzucała fotki u siebie, u niej to oni  sobie spacerowali bez zażenowania. U niego na parafii to może i się kryli trochę tylko. W Świerklańcu spacerki,to było na porządku dziennym. Wspólne wybieranie wspólnego samochodu. Wakacje?proszę pani to ja zabierał. Wykorzystał , że dziewczyna bez ojca wychowana, że matka nie była bogata, bieda w domu to jej fundował.  Zaczęło się gdy miała nie całe  15lat i trwało dobrych kilka. To już była jego druga parafia, babcie ofiary nosiły, intencje były to i urlopy, wyjazdy, baseny. Ta dziewczyna teraz ma 33lata on 51.Ona nigdy nie ułożyła sobie życia ,chyba nie potrafi po czymś takim co ja spotkało z rąk księdza. Ja walczyłam o Kasie, dwa razy sprawa trafiła do kurii w Katowicach . Gdy było z nią na prawdę źle wtedy kilka osób , w tym ja zjawiliśmy się na probostwie w Swietej Trójcy  na Szarleju w Piekarach. Wtedy Ks Krzysztof Holynski zdziwił się, nawet bardzo ale przyjął nas spokojnie, że skup

List otwarty do Arcybiskupa Adriana Galbasa

       Szanowny Księże Arcybiskupie! Jestem bliską krewną błogosławionego ks Jana Machy i ważna jest dla mnie Jego misja. Jestem też córka, matką samotnie wychowującą dzieci, nauczycielką, teologiem i od niedawna dziennikarką a także osobą chorą na raka i inną chorobę przewlekłą oraz byłą kochanką KS Krzysztofa Holynskiego.  Krzywdę, jaka spotkała mnie ze strony tego kapłana diecezji katowickiej jak i całego kościoła czyli świeckich i duchownych w naszej archidiecezji  opisałam w swojej książce pt,Dziewczyna w glanach, Bóg w Vegas". Książka dobrze się sprzedaje , co bynajmniej nie jest tożsame z dużym dochodem ale cieszy się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza w tych parafiach, w których swoją posługę pełnił  a raczej siał zgorszenie ten człowiek. W 2019roku KS Krzysztof skontaktował się ze mną i od tego czasu szukał kontaktu nieustannie, zapraszał mnie do siebie na plebanię, proponował wyjazdy, organizował wycieczki i wakacje dla mnie i moich dzieci.  Wyznawał mi miłość, mówił o