Z lotu ptaka wygląda to jak pudełka od zapałek, ustawione trochę po skosie, trochę losowo wokół zieleni, na obrzeżach wielkiego Parku śląskiego. Mieszkancy ostatnich pięter chwalą się , że z okien widza Skansen, inni mogą tu spotkać kuropatwy, lisy, dziki biegające prawie swobodnie po osiedlu.Czasem jakiś zwierz zapędzi się nawet na główną ulicę .Tak to jest bo to w sumie niewielkie osiedle o dumnej prastarej nazwie łączy dzicz z cywilizacją i to także w sposób dosłowny. Ranem znajomy widok : kobiety i mężczyźni pospiesznie wychodzą na pobliskie przystanki komunikacji miejskiej, mamy biegną do żłobków, przedszkoli, samochody rozjeżdżają się w różne strony. Potem uczniowie mniejsi lub więksi przez kilka godzin z różnym entuzjazmem ,,pędzą,, po następną dawkę wiedzy a gdy ostatni z nich wyruszą, ci pierwsi juz zaczynają wracać. Babcie , których jest tu całkiem sporo, bo to osiedle liczy sobie ponad 50lat, dawno wróciły z kościoła, teraz chodzą z psami , karmią koty, robią zakupy.